EVELINE
Zmrużyła oczy w bladym świetle poranka. Ciężkie chmury zasnuwały niebo, sprawiając, że wszystko dookoła wydawało się szare i bez wyrazu. Nie była pewna, która jest godzina, ale czuła, że musi być wcześnie, tym bardziej że dookoła panowała idealna, nieprzenikniona cisza. Było w tym coś przygnębiającego, co sprawiło, że na krótką chwilę zawahała się, tkwiąc w miejscu i niespokojnie wodząc wzrokiem na prawo i lewo, póki nie utwierdziła się w przekonaniu, że jak najbardziej była sama.
W porządku, o to chodziło. Przy odrobinie szczęścia wciąż miała szansę stąd wyjść, nie ściągnąwszy na siebie zbędnej uwagi. Podejrzewała, że wciąż miała przynajmniej kilka godzin, zanim ktokolwiek miał zareagować jej zniknięcie. Poranek był jej sprzymierzeńcem i zamierzała to wykorzystać.
Nie musiała się zastanawiać, by przypomnieć sobie, gdzie znajdowała się główna brama. Dobrze pamiętała moment, w którym wraz z Marco znalazła się na terenie tego domu, wciąż oszołomiona tym, co stało się w rezydencji Nightów. Teraz zamierzała tam wrócić, aż nazbyt świadoma, że właśnie decydowała się na coś co najmniej szalonego. Instynkt jasno dawał Eveline do zrozumienia, że nie powinna tego robić, a jednak nie była w stanie ot tak się powstrzymać, raz po raz powtarzając sobie, że siedzenie w zamkniętym pokoju zdecydowanie nie miało okazać się pomocne. Musiała... zrobić cokolwiek, byleby nie oszaleć, zresztą nie mogła powstrzymać się przed sprawdzeniem... czegoś istotnego.
To nie ma sensu, prawda?, pomyślała mimochodem, oczywiście nie spodziewając się odpowiedzi. Wciąż się zawahała, niespokojnie rozglądając dookoła i próbując wypatrzeć cokolwiek, co mogłaby uznać za oznakę niebezpieczeństwa. Wciąż miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje, choć zarazem nie była w stanie wypatrzeć ani żywej duszy. Cóż, martwej różniej nie...
Zadrżała na samą myśl, po czym w pośpiechu odrzuciła od siebie niechciane przemyślenia. Nie mogła popadać w paranoję, zresztą wracanie do wydarzeń ostatnich godzin zdecydowanie nie ułatwiało jej koncentracji. Łatwiej było skupiać się na nawet najbardziej prowizorycznych czynnościach, takich jak oddychanie albo stawianie kolejnych kroków. O tak, to zdecydowanie było bezpieczniejsze, a przynajmniej próbowała sobie wmówić, że tak jest. Co więcej, jak długo taki system działał, nie zamierzała narzekać, woląc nie zastanawiać się nad konsekwencjami opuszczenia teoretycznie bezpiecznego miejsca.
– Hm... Wybierasz się dokądś?
Z wrażenia aż potknęła się o własne nogi. Natychmiast zamarła, machinalnie wsuwając rękę do kieszeni, by zacisnąć palce na drewnianym kołku. W następnej sekundzie zareagowała w najzupełniej instynktowny sposób, błyskawicznie wyszarpując broń i niemalże rzucając się na skrytą w rzucanym przez otaczający teren mur cieniu.
Usłyszała ciche przekleństwo, zdradzające bardziej irytacje, aniżeli jakikolwiek niepokój ze strony jej potencjalnego przeciwnika. Zaraz po tym ktoś bezceremonialnie chwycił ją za nadgarstek, unieruchamiając z taką łatwością, jakby była co najwyżej słaby, niezdolnym do zranienia kogokolwiek dzieckiem.
– Serio? – Tym razem zdołała rozpoznać głos Liama, zwłaszcza że chwilę później stanęła z wampirem oko w oko. Spoglądał na nią w trudny do zidentyfikowania sposób, wciąż stanowczo trzymając za rękę. – Sama wystrugałaś, czy może Lana cię na mnie napuściła? – mruknął i choć wszystko wskazywało na to, że żartował, jego ton zdecydowanie nie sugerował dobrego nastroju.
– Ja... Ja wcale nie...
Zamilkła, po czym energicznie potrząsnęła głową, bezskutecznie próbując nad sobą zapanować. Z powątpiewaniem spojrzała na Liama, po chwili dochodząc do wniosku, że wampir zdecydowanie nie wyglądał na kogoś zainteresowanego jakimikolwiek wyjaśnieniami z jej strony. Ostatecznie oboje pogrążyli się w ciszy – ona wciąż napięta i drżąca, podczas gdy jej niechciany towarzysz wyraźnie ociągał się z tym, by uwolnić ją ze swojego uścisku.
CZYTASZ
FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]
VampireDecyzja o powrocie do rodzinnego Haven była jedną z najtrudniejszych dla Eveline. Dziewczyna po latach od tragedii, która dotknęła ją i jej rodzinę, postanawia osiedlić się w odziedziczonej w spadku rezydencji i zmierzyć się z przeszłością, która kł...