EVELINE
Drake znajdował się dosłownie na wyciągnięcie ręki, nienaturalnie spokojny i rozluźniony, co z jakiegoś powodu przyprawiło ją o dreszcze. Jego oczy wydawały jarzyć się w ciemnościach, bardziej niebieskie niż kiedykolwiek wcześniej, chociaż nie przypuszczała, że to w ogóle możliwe. Była gotowa przysiąc, że kiedy przyjrzała mu się uważniej, dostrzegła w jego tęczówkach ślady czerwieni, jednak prawie natychmiast odrzuciła od siebie taką możliwość, raz po raz stanowczo powtarzając sobie, że to niemożliwe...
Znamienita część tego, co spotykało ją w ostatnim czasie, nie była możliwa.
Powinna była się odezwać, a przynajmniej odniosła wrażenie, że obserwujący ją mężczyzna tego oczekuje. Była świadoma jego obecności, tak jak i niepokojącego wydźwięku śmiechu, który poprzedził jego pojawienie się. Już od chwili pierwszego spotkania wyczuła, że coś jest nie tak, jednak dotychczas nie była w stanie sprecyzować tego w jednoznaczny, zrozumiały dla niej sposób. Drake był zagadką – kimś równie czarującym, co i na swój sposób przerażającym, chociaż nie miała pewności, czy jej tok rozumowania ma jakikolwiek sens. Jedyne, czego była pewna, stanowiło to, że w jakiś cudowny sposób pojawiał się zawsze tam, gdzie była ona, choć do tej pory usiłowała to ignorować, niezmiennie wmawiając sobie, że to nic nie znaczy...
Aż do tej pory.
Instynktownie cofnęła się o krok, chociaż coś podpowiadało jej, że nie powinna tego robić. W odpowiedzi na oznaki strachu, kąciki ust Drake'a uniosły się ku górze, a jego uśmiech stał się jeszcze bardziej drapieżny i niepokojący. Jak dzikie zwierzę, które znalazło ofiarę, przeszło jej przez myśl i coś w tym krótkim stwierdzeniu sprawiło, że zadrżała niekontrolowanie, coraz bardziej wytrącona z równowagi. Próbowała zapanować nad sobą oraz mętlikiem w głowie, ale z równym powodzeniem mogła modlić się o to, żeby wszystko okazało się jakimś pokręconym, szalonym snem – to po prostu nie miało sensu. Nie potrafiła jednoznacznie opisać tego, czego doświadczała, ale była gotowa przysiąc, że stojący przed nią mężczyzna miał w sobie coś mrocznego, co do tej pory skutecznie ukrywał – rodzaj przerażającej aury, którą w tamtej chwili była w stanie niemalże dostrzec, niczym jakiś żywy cień, majaczący gdzieś za jego postacią. To również nie było normalne, a Eveline stopniowo zaczynała wątpić w podsuwane przez zmysły bodźce.
– Och, mademoiselle, czyżbym cię przestraszył? – Drake jako pierwszy zdecydował się przerwać panującą ciszę. Chociaż jego głos był niewiele wyraźniejszy od podmuchów lodowatego powietrza, słyszała go doskonale. – Bardzo mi przykro, jeśli...
– Czym jesteś?
Dopiero po kilku sekundach uprzytomniła sobie, że jednak zdecydowała się na to, żeby mu przerwać, nie wspominając o tym, że zrobiła to właśnie w taki sposób. Właściwie nie miała pewności, jakie pytanie tak naprawdę chciała zadać, ale to nie miało dla niej znaczenia, przynajmniej w tamtej chwili. Jeśli miała być ze sobą szczera, nie miała nawet pewności co do tego, czy chce poznać odpowiedź na to pytanie, bo to mogłoby zmienić wszystko – a ona nie wiedziała, czy oby na pewno jest na to gotowa.
Problem polegał na tym, że Drake nie wyglądał na chętnego, żeby się z nią cackać. W odpowiedzi na jej pytanie zamilkł, po czym lekko zmarszczył brwi, jakby rozważając, która reakcja będzie bardziej odpowiednia – wybuch gniewu za to, że ważyła się wejść mu w słowo, czy może rozbawienie.
– Taka niewinna... – westchnął w końcu, a na jego ustach po raz kolejny zamajaczył ten olśniewający, przyprawiający o szybsze bicie serca uśmiech. – Zawsze ceniłem to w kobietach... Zwykle bardzo krótko, przyznaję, ale niezmiennie mnie tym fascynujecie – przyznał i chociaż brzmiało to niepozornie, coś w jego wyznaniu sprawiło, że Eve aż pociemniało przed oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/126423403-288-k898305.jpg)
CZYTASZ
FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]
VampireDecyzja o powrocie do rodzinnego Haven była jedną z najtrudniejszych dla Eveline. Dziewczyna po latach od tragedii, która dotknęła ją i jej rodzinę, postanawia osiedlić się w odziedziczonej w spadku rezydencji i zmierzyć się z przeszłością, która kł...