☾ Rozdział LXVI

82 5 1
                                    

EVELINE

To były ułamki sekundy. Mniej więcej tyle wystarczyło Castielowi, by zaatakować, nie dając jej przy tym choćby cienia szansy na obronę.

Początkowo nawet nie poczuła bólu. Na moment zamarła, świadoma wyłącznie tego, że wampir napierał na nią całym ciałem, przyciskając usta do jej gardła. To było coś zupełnie innego, niż gdy dobrowolnie oddała się Marco – bardziej gwałtownego i wzbudzającego w niej wyłącznie obrzydzenie, nie przyjemność. Zesztywniała, przez dłuższą chwilę nie będąc w stanie się ruszyć i co najwyżej mogąc bezradnie poddawać się temu, co się działo. W pierwszym odruchu zacisnęła dłonie w pięści, ale prawie natychmiast rozluźniła uścisk, w zamian bezradnie przenosząc dłonie na ramiona Castiela. Spróbowała go odepchnąć, ale wydawał się nawet tego nie zauważać.

Nogi nieznacznie ugięły się pod jej ciężarem, ale przez uścisk wampira nie była w stanie upaść. Z trudem utrzymała się w pionie, wciąż przyciskana przez obejmującego ją nieśmiertelnego. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza do płuc, ale przez nacisk kłów nie była w stanie zaczerpnąć powietrza. Dopiero wtedy dotarł do niej ból, coraz bardziej pulsujący i rozchodzący niemalże po całym ciele. To nie było tak, że źle czuła się wyłącznie przez to, że ją zaatakował. Chodziło o coś więcej, choć nie potrafiła tego określić, przynajmniej początkowo.

Prawdziwy problem leżał w tym, co próbował jej odebrać. Całe ciało wydawało się przed tym wzbraniać, jakby prócz krwi, mógł odebrać jej coś więcej.

Dusze. Może to nie miało sensu, ale...

Przestała walczyć. To było niczym impuls, zresztą wydawało się najrozsądniejsze ze wszystkich. Myśląc o tym, w jaki sposób zachowała się, kiedy zaatakował ją Marco. Co prawda sytuacja w najmniejszym stopniu nie sprzyjała zebraniu myśli, ale nie mogła się powstrzymać. Wiedziała, że nawet gdyby zaczęła walczyć, nie miałaby szans się oswobodzić. Nie miała pod ręką kołka ani niczego, co mogłaby wykorzystać, by choćby próbować z Castielem walczyć. Przestała liczyć nawet na to, że w ostatniej chwili pojawi się ktoś, kto mógłby ją uratować, zwłaszcza po tym jak jasno dała Marco do zrozumienia, że nie chciała go widzieć.

Mocniej zacisnęła palce na ramionach wampira. Czuła się trochę jak szmaciana laleczka, z którą mógł zrobić dosłownie wszystko. Poddawała się temu w milczeniu, aż nagle pojęła, na czym polegała największa różnica między tym, czego doświadczała przy Castielu a co wydarzyło się wcześniej, gdy była z jego bratem. I choć nie miała pojęcia, czy było to choć odrobinę sensowne, mogła wręcz przysiąc, że wszystko sprowadzało się do nastawienia.

Marco stała się zrozumieć. Oddała mu się w pełni świadomie, mimo obaw naprawdę chcąc, by napił się jej krwi. Tym razem nie miała wyboru, a już na pewni się bała. Strach wydawał się czymś naturalnym, a jednak Eve z miejsca zapragnęła go wyeliminować.

Po prostu mu pozwól. Nie panuje nad sobą...

To nie było żadnym usprawiedliwieniem, zwłaszcza że Castiel niezależnie od sytuacji, traktował ją w równie nieprzyjemny sposób, ale i tak usłuchała. Zamknęła oczy, jeszcze bardziej osuwając się w ramionach wampira. Tym razem to on osunął się na kolana, by wygodniej ułożyć sobie bezwładne ciało w objęciach. Wciąż pił łapczywie, zupełnie jakby chciał rozerwać jej gardło, przez co tym bardziej spróbowała zachować spokój. Okazało się to o tyle prostsze, że powoli zaczynała tracić kontakt z rzeczywistością... coraz bardziej zapadać w pustkę i...

Przez krótką chwilę coś się zmieniło. Ból ustąpił miejsca odprężeniu, chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe. Rozluźniła się, instynktownie wtulając w Castiela, by ułatwić mu picie. Pomyślała nawet, że to było w porządku, zwłaszcza że nie potrafiła mieć do niego pretensji. Skoro tego potrzebował, proszę bardzo. Być może naiwnie, ale naprawdę wierzyła, że gdyby miał tym razem jakikolwiek wybór, nie zabiłby jej. Gdyby pragnął czegoś innego, zrobiłby to już dawno temu, chociażby wtedy, gdy natknął się na nią w korytarzu.

FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz