☾ Rozdział LXI

96 6 0
                                    

EVELINE

Miała wrażenie, że przez całą wieczność tkwiła w bezruchu, bezmyślnie wpatrując się w przestrzeń. Dopiero po jakimś czasie zmusiła się do ruchu, woląc nie zastanawiać się nad tym, co zrobiłaby, gdyby Marco nagle wrócił do sypialni. Czuła, że powinna zachowywać się naturalnie, przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe, ale obawiała się, że to nie będzie takie łatwe. W głowie miała pustkę, a wampir swoim zachowaniem i pytaniami, które zadawał, niczego nie ułatwiał.

Czy było jej dobrze? Ha, gdyby tylko sama wiedziała, co myśleć! Nigdy wcześniej nie znalazła się w takiej sytuacji, nie wspominając o tym, że sam Marco był dla niej zagadką. Miała wrażenie, że oszalała już jakiś czas temu, a od chwili przyjazdu do Haven nieustannie spadała, nie mając szans na odzyskanie kontroli nad tym, co działo się wokół niej. Już nie chodziło nawet o Bellę, Aurorę czy to, co powiedziała jej Lana – o nekromancji i tej dziwnej przepowiedni. Do Eveline nagle dotarło, że nagle na pierwszy plan wysunęły się uczucia, które żywiła do pewnego niezwykle uprzejmego wampira, a to zdecydowanie nie było normalne.

Powoli wstała, aż nazbyt świadoma każdego kolejnego ruchu. Czuła mięśnie wyraźniej niż do tej pory, kolejny raz zwracając na echo bólu, które towarzyszyło jej przez cały ten czas. To chyba było normalne – fakt, że zaczęła aż nazbyt dobrze zdawać sobie sprawę z istnienia pewnych części ciała, które do tej pory nie dawały o sobie znać. W zasadzie miała wrażenie, że od teraz wszystko będzie inne, chociaż zarazem nie mogła pozbyć się poczucia, że to co najmniej głupia myśl. W końcu nie wyglądała inaczej, prawda...?

Przynajmniej nie powinna, a jednak coś podkusiło ją, by przed wyjściem z sypialni raz jeszcze spojrzeć w lustro.

Kolejny raz zwróciła uwagę na to, że zdecydowanie nie wyglądała na aż tak spokojną, jak mogłaby sobie tego życzyć. Zamrugała kilkukrotnie, naiwnie wierząc, że w ten sposób uda jej się zrobić coś z tym cholernym błyskiem w oczach. Wyglądała, jakby miała gorączkę, choć to zdecydowanie nie miało związku z faktycznym stanem jej organizmu – nie w taki sensie, jakiego mogłaby oczekiwać. Nie, zdecydowanie nie była chora, jeśli oczywiście zignorowałaby fakt, że najpewniej upadła na głowę. A jednak...

Palcami raz jeszcze musnęła gardło, po czym niecierpliwym ruchem zagarnęła włosy w taki sposób, by zakryć szyję. Cofnęła się o krok, z niedowierzaniem potrząsając głową. Marco już wcześniej sugerował, że kilka kropel wampirzej krwi wystarczyłoby, żeby ją uzdrowić, co zresztą początkowo była gotowa skwitować histerycznym śmiechem, zdecydowanie nie zamierzając sprawdzać. A jednak kiedy przyszło co do czego, wypiła o wiele więcej niż „kilka kropel", a to zdecydowanie nie było normalne.

Poczuła nieprzyjemny ucisk w gardle, bynajmniej nie dlatego, że nagle poczuła się obrzydzona. Och, wręcz przeciwnie. Chociaż to wydało się Eve co najmniej szalone, uprzytomniła sobie, że nie miałaby nic przeciwko temu, by wypić więcej – choćby odrobinę, byleby tylko znów wylądować w ramionach Marco. Wręcz chciała, żeby ją obejmował i karmił krwią, w międzyczasie spijając to, co sama mogła mu zasugerować.

Odwróciła się od lustra tak gwałtownie, że aż zawirowało jej w głowie. Zaraz po tym dosłownie wypadła na korytarz, na moment zapominając zarówno o tym, że miała iść na taras, jak i towarzyszącej jej od chwili wizyty w domu Belli potrzeby, by sprawdzić, co działo się z dziewczyną. Zignorowała nawet wciąż ukryty w sypialni pamiętnik matki, chociaż nie tak dawno wszystko w niej aż rwało się do tego, by zapoznać się z jego treścią.

Oddychała szybko i płytko, dziwnie oszołomiona. Dobry Boże, te uczucia i myśli zdecydowanie nie były normalne. Szła przed siebie, czując się niemalże jak pijana i z wrażeniem, że w każdej chwili mogłaby potknąć się o własne nogi. Z drugiej strony, jej ciało wydawało się inne – silniejsze i bardziej skoordynowane, przez co ewentualny upadek zaczął jawić się Eve jako coś niemożliwego. Nie miała pojęcia, co o tym myśleć i w gruncie rzeczy chyba nie chciała tego wiedzieć, to jednak nie powstrzymało jej od analizowania faktów.

FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz