EVELINE
Długo zwlekała przed spotkaniem z Marco. Przez jakiś czas krążyła po opustoszałych korytarzach, próbując trzymać się tej znanej już jej części budynku, by nie ryzykować, że na domiar złego się zgubi. Wciąż trzęsła się przez nadmiar emocji, raz po raz rozpamiętując to, co powiedział jej Castiel. Co więcej, sama nie była pewna, co takiego bardziej wytrąciło ją z równowagi – świadomość, że wampir mógłby wiedzieć, że przespała się z jego bratem, czy może pobrzmiewająca w jego głosie groźba.
Jakoś nie miała wątpliwości co o tego, że Castiel nie miał w zwyczaju rezygnować z tego, co raz sobie postawił. Jeśli pragnął jej krwi, prędzej czy później z pewnością się o nią upomni. Była tego dziwnie pewna, a jednak nie wyobrażała sobie, że miałaby powiedzieć o tym Marco. To mimo wszystko był jego brat. Nie czuła się dobrze z myślą o tym, że mogłaby w jakikolwiek sposób ich poróżnić, a bez wątpienia tak by się stało, gdyby zasugerowała, że nie czuła się przy Castielu bezpieczna. Zresztą co miałby zrobić Marco? Rzucić się bratu do gardła, przywalić my czy może od razu zabić...?
Potrząsnęła z niedowierzaniem głową. Za wszelką cenę usiłowała się uspokoić, mimowolnie zastanawiając nad tym, czy w tamtej chwili również myślała za głośno. Kilka razy jej to wytknięto i chociaż zarzut wciąż brzmiał jak czysta abstrakcja, Eveline czuła, że nie powinna tego ignorować. To najpewniej dowodziło, że całkiem już zwariowała, ale trudno. W gruncie rzeczy przyjęcie tego, że powinna uważać na to co i o kim myśli, wydało jej się o wiele prostsze, niż zaakceptowanie istnienia wampirów albo demonów.
A przecież już poniekąd zrobiła to drugie. Jednemu nawet pozwoliła się ukąsić (i nie tylko), tak jakby miała jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, czy był prawdziwy.
Ledwo powstrzymała sfrustrowany jęk. Tego wszystkiego zaczynało być za dużo, chociaż sama była sobie winna.
Nie była pewna jak długo zwlekała, zanim w końcu zdecydowała się odtworzyć drogę na taras. Wciąż nie czuła się aż tak dobrze, jak mogłaby tego oczekiwać, ale dalsze zwlekanie nie miało sensu. Wolała nie sprawdzać, czy Marco mógł okazać się na tyle nadopiekuńczy, by zacząć jej szukać. To w zasadzie nie byłoby niczym dziwnym po tym, co zrobiła dzień wcześniej, jak gdyby nigdy nic decydując się wrócić do domu. Co więcej, zwłaszcza po tym, co między nimi zaszło, obawiała się tego, że mógłby niewłaściwie zinterpretować jej zachowanie. To nie tak, że teraz zamierzała go unikać, ale...
– Bałem się, że już nie przyjdziesz.
Przystanęła w progu, jednocześnie wypuszczając powietrze ze świstem. Coś w brzmieniu znajomego głosu sprawiło, że mimo wszystko poczuła się spokojniejsza. Nie miała pewności, co tak naprawdę to oznaczało, ale jedno było oczywiste: Marco zdecydowanie nie był kimś, kto zamierzał ją skrzywdzić. W porównaniu do gwałtownych reakcji Castiela, po tym mężczyźnie mogła spodziewać się przede wszystkim uprzejmego, wyszukanego zachowania. To było dobre, tak jak i świadomość, że mogłaby mieć jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją.
Uświadomiła sobie, że to poczucie bezpieczeństwa było dla niej ważne. Jasne, poniosło ich, ale to wciąż było czymś, o czym sama zdecydowała. Oddała się Marco, bo chciała – a przynajmniej zakładała, że nie posunąłby się do tego, żeby mieszać jej w głowie.
– Eve? – odezwał się ponownie, nagle wyraźnie zaniepokojony. – Wszystko gra? Jesteś zdenerwowana – stwierdził, a ona ledwo powstrzymała cisnące jej się na usta przekleństwo.
– To... nic takiego – odparła wymijającym tonem, pośpiesznie podchodząc bliżej. – Co z tą kawą, hm?
Kiedy spojrzała na Marco, przekonała się, że wpatrywał się w nią z powątpiewaniem. Zauważyła, że siedział na jednym z rozstawionych na tarasie wiklinowych foteli, chociaż pozycja jego ciała sugerowała, że na jej widok zamierzał poderwać się z miejsca. Ostatecznie coś w sposobie, w jaki mu odpowiedziała, przekonało go, żeby pozostać na miejscu, ale i tak spoglądał na nią w co najmniej nieufny, pełen rezerwy sposób.
CZYTASZ
FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]
VampireDecyzja o powrocie do rodzinnego Haven była jedną z najtrudniejszych dla Eveline. Dziewczyna po latach od tragedii, która dotknęła ją i jej rodzinę, postanawia osiedlić się w odziedziczonej w spadku rezydencji i zmierzyć się z przeszłością, która kł...