☾ Rozdział LX

97 7 1
                                    

EVELINE

Przebudzenie przyszło powoli i bardzo leniwie. Przez dłuższą chwilę leżała z zamkniętymi oczami, świadoma wyłącznie pustki w głowie i nienaturalnego wręcz spokoju. Czuła się wręcz zadziwiająco dobrze, ogarnięta nieopisaną euforią, która dopiero po dłuższej chwili nabrała dla niej sensu.

Eveline zamrugała nieco nieprzytomnie, wciąż zaspana. Zaraz po tym zamarła, uświadamiając sobie, że cudze ramię dociska ją do materaca. Natychmiast otworzyła oczy, czując się niemalże tak, jakby ktoś z całej siły zdzielił ją czymś ciężkim po głowie. To, że słyszała cudzy, obcy oddech, a ktoś jak gdyby nigdy nic obejmował ją w pasie, tak po prostu trzymając w ramionach...

Poderwała się tak gwałtownie, że omal nie spadła przy tym z łóżka. Jej spojrzenie jak na zawołanie powędrowało ku twarzy leżącego tuż obok, wciąż pogrążonego we śnie mężczyzny. Wampir nawet nie drgnął, ale nie zwróciła na to uwagi, bardziej przejęta tym, że był tuż obok – i że naprawdę aż tak ich poniosło. To nie był sen, nawet jeśli w jej pamięci właśnie na taki wyglądał. Sposób w jaki się czuła, wszystko co robiła i że naprawdę pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia... Z jej perspektywy brzmiało to jak czysta abstrakcja – naiwne marzenie, które być może gdzieś tam w sobie nosiła, ale nie przypuszczało, że mogłoby się ziścić.

No i Marco...!

Nerwowym gestem przeczesała poplątane włosy palcami. Ostrożnie wyplątała się z pościeli, pilnując przy tym, by przypadkiem go nie obudzić, chociaż coś podpowiadało jej, że musiałaby się naprawdę postarać, żeby do tego doprowadzać. Mogła tylko zgadywać, która jest godzina, ale wciąż zasłonięte okna wydawały się czymś wystarczająco wymownym. Inna sprawa, że zastanawianie się nad czymś tak przyziemnym jak to, ile czasu zostało do zachodu słońca, zdecydowanie nie było czymś, na co miała w tamtej chwili ochotę.

Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując się uspokoić. Dopiero w chwili, w której stanęła na nogi, uświadomiła sobie, jak bardzo obolała była. Skrzywiła się, po czym z powątpiewaniem spojrzała na siebie, z opóźnieniem uprzytomniając sobie, że była... Cóż, naga. Z miejsca poczuła, że robi jej się gorąco i to bynajmniej nie za sprawą wspomnień, które zamajaczyły w jej umyśle. Wybuch namiętności czy wzajemne przyciąganie to jedno, ale to, co stało się później...

Rozejrzała się po pokoju, w poszukiwaniu ubrań. Znalazła porzuconą na podłodze bieliznę, po czym w pośpiechu założyła ją, raz po raz nerwowo oglądając się w stronę łóżka. Ta... I akurat teraz najbardziej przejmuje się tym, czy zobaczy cię nago?, odezwał się cichy, nieco złośliwy głosik w jej głowie. Eve zaklęła pod nosem, w pośpiechu odsuwając niechciane myśli. Przynajmniej próbowała, ale to okazało się o wiele trudniejsze, niż mogłaby przypuszczać – zwłaszcza że wszystko w niej aż krzyczało, że zrobiła coś, czego zdecydowanie nie powinna.

Właśnie przeżyła swój pierwszy raz. Z wampirem.

Z Marco.

Słodki Jezu, całkiem już zwariowałam!

A jednak wcale nie czuła się z tym aż tak źle, jak mogłaby tego oczekiwać. Nie żałowała, a przynajmniej nie w takim stopniu, by mieć do siebie pretensje o to, jak bardzo ją poniosło. Być może wciąż trwała w szoku, tak naprawdę nie dopuszczając do siebie pełnej świadomości tego, co miało miejsce, ale to nie miało znaczenia. Czuła, że powinna się uspokoić, tym bardziej że tuż obok wciąż spał Marco, aż nazbyt wrażliwy na zbyt chaotyczne myśli czy emocje.

Świetnie, na dodatek facet ot tak może wejść ci do głowy. I pije krew... Dobra robota, Eve!

W milczeniu wciągnęła na siebie spodnie. Dłonie drżały jej, kiedy próbowała uporać się z zapięciem, przesadnie wręcz koncentrując się na poszczególnych czynnościach. Dopiero gdy założyła koszulkę, poczuła się pewniej, już przynajmniej nie obawiając się, że ktoś przyłapie ją w sypialni bez ubrań i z mężczyzną w łóżku. Co prawda ten drugi problem nie zniknął, a na dodatek był półnagi i – cóż, nie ukrywajmy – niemniej pociągający, co i kiedy ją całował, dotykał i pieścił, ale mimo wszystko... Co miała zrobić? Tak po prostu wyrzucić go z sypialni i udawać, że nic się nie stało? Miała wrażenie, że to najgorsze, co mogłaby zrobić.

FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz