☾ Rozdział XVIII

144 14 7
                                    

EVELINE

Po wyjściu Belli jeszcze długo siedziała w jednym miejscu, w milczeniu wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przestrzeni. Trudno jej było określić, co tak naprawdę czuła, to zresztą wydało się Eveline najmniej istotne. W gruncie rzeczy dominowała... pustka, jakby wraz z koniecznością opowiedzenia sąsiadce wszystkiego, co się wydarzyło, uszła z niej cała dotychczasowa energia. To było ponad jej siły, a może po prostu nie potrafiła dłużej czuć – coś z tego zdecydowanie musiało być prawdziwe.

Nie tego spodziewała się po wejściu do tego pokoju. Ten spokój wciąż do niej nie docierał, co zresztą było przyczyną, dla którego przez tyle czasu trwała w bezruchu, jakby spodziewając się, że wszystko jeszcze ulegnie zmianie – i to zwłaszcza teraz, kiedy została sama. Oczekiwała bólu, kolejnych wspomnień... Czegokolwiek, w pewnym sensie chyba nawet rozczarowana rażąca wręcz obojętnością, którą otrzymała w zamian. Z jej perspektywy to było coś wyjątkowego, czego nie potrafiła jednoznacznie określić, a co w jakiś pokrętny sposób wydało jej się... czymś wystarczająco ważnym, by musiała odpowiednio się tym przejąć. Oczywiście zarazem bała się pełni emocji, które spodziewała się poczuć, jednak mimo wszystko...

Czego ty tak naprawdę chcesz, co?, pomyślała mimochodem i westchnęła, ostrożnie prostując się na łóżku. Wiedziała, że powinna ruszyć się z miejsca i wrócić do Belli, tym bardziej, że już i tak ignorowała ją od dłuższego czasu. Nie miała pewności, jak długo zwlekała z podjęciem jakiejkolwiek decyzji, ale w pewnym momencie doszła do wniosku, że jeśli natychmiast nie wyjdzie, wtedy jednak oszaleje, jakkolwiek miałoby do tego dojść.

Zamierzała ruszyć ku drzwiom, kiedy coś innego przykuło jej uwagę. Na moment przystanęła, po czym sięgnęła dłonią do kieszeni spodni, by wyjąć starannie złożony skrawek papieru. Nie była pewna, dlaczego od chwili powrotu nosiła list matki cały czas przy sobie, już przynajmniej nie wyjmując go co kilka minut, by powrócić do zapisanych starannie słów, których przez cały ten czas zdążyła wyuczyć się niemalże na pamięć. Być może miało to związek z tym pokojem i rozmową, którą dopiero co odbyła z Bellą, jednak miała wrażenie, że w ciągu kilku zaledwie minut otworzyła coś, o czym do tej pory starała się nie pamiętać.

Jej spojrzenie przez długi czas błądziło po starannie zapisanych słowach, które dwadzieścia lat wcześniej wyszły spod ręki Beatrice Night. Dopiero po dłuższej chwili obraz wyostrzył się na tyle, by poszczególne litery i zdania nabrały sensu.


Kochana Eveline.

Jest mi przykro w związku z tym, co musisz czuć, trzymając ten list. Chciałabym, by nigdy tak naprawdę nie znalazł się w Twoich rękach, bowiem każde zawarte w nim słowo powinno kiedyś paść z moich ust. Chyba właśnie tak każda matka chciałaby rozmawiać ze swoją córką – osobiście, w cztery oczy, bez świadomości tego, że najpewniej nigdy nie będzie w stanie powiedzieć tego, co ma dla niej aż tak wielkie znaczenie.

Mam wrażenie, że w moim przypadku nic nigdy nie było takie, jak mogłabym tego oczekiwać... Nic oprócz Ciebie, moja mała radości.

Nie wiem, czy kiedykolwiek wybaczysz mi i tacie to, że moglibyśmy Cię zostawić. Gdyby to był mój wybór, nigdy bym do tego nie dopuściła, ale życie bywa trudne – wiem o tym doskonale, dlatego wolę mieć pewność, że niezależnie od tego, co się wydarzy, dowiesz o tym, jak bardzo oboje Cię kochaliśmy.Kochamy. Tak będzie zawsze, bo nie wierzę, że śmierć cokolwiek zmienia. To tylko pewien etap – początek i koniec, chociażczasami może się wydawać, że w grę wchodzi wyłącznie to pierwsze. Być może to naiwne z mojej strony, ale bardzo chciałabym, żebyś w to uwierzyła.

FOREVER YOU SAID [KSIĘGA I: INKANTACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz