6

2.8K 109 17
                                    


Pov Valerie

Louis jest dla mnie bardzo wyrozumiały, pozwala mi zabrać moje najpotrzebniejsze rzeczy, bo czeka mnie teraz minimum kilku godzinna podróż. Chociaż może Niall czeka na mnie gdzieś bliżej, nie może się doczekać aż zacznie mnie gnębić.

- Kiedy powinniśmy być na miejscu? - pytam Louisa gdy idziemy do samochodu. Szatyn podąża za mną krok w krok jakby bał się, że jednak się rozmyślę i zacznę uciekać. Nie jestem aż taka podła. Przez moją ucieczkę na pewno śmierć poniosło kilka osób. Nie wspominając już o tym ochroniarzu Nialla, którego sama zastrzeliłam. Nie chciałam tego robić, ale po prostu musiałam. Miałam do wyboru swoje życie albo jego, więc wybrałam swoje.

- Prawie jedenaście godzin - nie podoba mi się ta odpowiedź. Wolałabym jak najszybciej mieć to już za sobą. Teraz przez te jedenaście godzin będę się denerwować i bać co będzie jak spotkam się z Niall'em.

Przed blokiem zauważam dwa samochody. Mam nadzieję, że będę jechać tylko z Louis'em, przynajmniej będę mogła z nim rozmowiać bez żadnego skrępowania. Niestety moje prośby nie zostają wysłuchane i do auta podchodzi jeden z mężczyzn. Wygląda na dość młodego. Ja jednak się nie zrażam tylko szybko zajmuję miejsce obok kierowcy. Skoro mam tyle jechać to niech chociaż będzie mi wygodnie. Zapinam pas, a Louis siada za kierownicą.

- Jest już późno, więc może spróbuj zasnąć. Jak będziemy na miejscu to siły będę ci potrzebne - już na samą myśl o tym zaczyna mnie boleć brzuch, a ręce trząść ze strachu.

- Nie dam rady zasnąć. Poza tym nawet tego nie chcę, sądzę, że miałabym same koszmary.

- Mam środki nasenne i po nich nie powinnaś się źle czuć. Zaśniesz i obudzisz się dopiero na miejscu - może to i by był dobry pomysł, ale ja tego nie chcę. Jeśli już miałabym zasnąć to na zawsze. Nie chcę się budzić.

- Wolę nie. Jak będę słabsza to szybciej umrę.

Louis coś tam do mnie mówi, ale ja całkowicie się wyłączam na świat zewnętrzny.

Wspomnienie

- Valerie! - do moich uszu dociera głośny krzyk mojego męża. Gwałtownie zrywam się z łóżka. Serce zaczyna mi kołatać, a w gardle czuje ucisk. Oby tylko tym razem nic mi nie zrobił.

Niall wchodzi do pomieszczenia głośno trzaskając drzwiami tak, że prawie podskakuje.

- Czy tobie doprowadzenie mnie do szału sprawia przyjemność?! - pyta wrzeszcząc. Ja nie mam pojęcia o co mu chodzi. Przecież nie zrobiłam niczego złego.

- O czym ty mówisz? - mój głos jest ledwo słyszalny. Nic mi nie odpowiada tylko bliżej mnie podchodzi.

- Dostałaś kategoryczny zakaz rozumowania z jakimkolwiek mężczyznami oprócz moich pracowników, ale jak zwykle postanowiłaś zrobić po swojemu - unosi swoją dłoń i uderza mnie z całej siły. Upadam na podłogę.

Ja tylko pożyczyłam koledze z klasy notatki.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz