Pov Valerie
Niall chwyta mnie za rękę i gdzieś ciągnie i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że idziemy do naszej, a teraz to już jego sypialni. Miejsca, w którym spotkało mnie tyle krzywdy. Na chwilę przystaje, bo nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale to chyba jeszcze bardziej irytuje Nialla, bo ten mocniej ściska moją dłoń i nie zaprzestaje swojego marszu.- Nie pogarszaj swojej nieciekawej sytuacji, moja cierpliwość do ciebie powoli się kończy - jego głos przybiera ostrego tonu. Nie wiem po co uspokajał mnie tym swoim spokojem na początku. Może po prostu dopiero to wszystko zaczyna do niego docierać.
Mój mąż wpycha mnie do pomieszczenia, a ja rozglądam się i stwierdzam, że Niall przez ten czas trochę tu zmienił. Może to tylko moje odczucia, ale jest dużo mrocznej niż przed moją ucieczką. Zniknęło duże lustro i niektóre dodatki w moim ulubionym fioletowym kolorze. Zasłony także są czarnego koloru, to wnętrze stało się bardzo przygnębiające.
- Tęskniłaś za tym pokojem? - pyta szepcząc mi na ucho te słowa. - Za nocami, które spedzałaś w moich ramionach? Za pocałunki i pieszczotami?
Zapomina wspomnieć o tych chwilach, w których bił mnie do utraty przytomności albo gwałcił całą noc lub gdy wypłakiwałam oczy w poduszki mając dość życia z Niall'em, bo on też czasem bawił się w doręczenie mnie psychicznie. I to właśnie chyba było dla mnie najgorsze.
- Tak i to bardzo - odpowiadam zupełnie to co chce ode mnie usłyszeć. Stawianie mu się nic mi teraz nie da.
- To czemu nas oboje dręczyłaś swoją nie obecnością, z tego co słyszałem na twój temat to musiałaś pracować, przy mnie miałbyś wszystko postawione pod sam nos. Oczekiwałem od ciebie jedynie tego byś była mi wierna i była ze mną, ale najwyraźniej to dla ciebie było za wiele - przechodzi tak, że teraz stoimy twarzą w twarz.
- A co z moją mamą i bratem? - Niall nie raz ostrzegał mnie, że jak zrobię coś złego to skrzywdzi moją rodzinę. Doskonale wiedział, że mimo iż jestem z nimi skłócona to i tak bardzo ich kocham. Po mojej ucieczce nie kontaktowałam się z nimi by nie narazić ich na jeszcze większe niebezpieczeństwo.
- Przyznaję, że na samym początku miałem ochotę poćwiartować ich żywcem jednak szybko porzuciłem ten pomysł. Nic im się nie stało, miałem ich tylko ciągle na oku - mogę wreszcie odetchnąć z ulgą. Przynajmniej moi bliscy przeze mnie nie ucierpieli. - Ale skończymy już mówić o tych mało istotnych sprawach musimy wreszcie wyrównać rachunki. Wiedź jednak, że gdybym miał cię potraktować tak byś poczuła się jak ja to musiałbym cię zamordować i to w najokrutniejszy możliwy sposób.
Po moim ciele przechodzi dreszcz.
- Na sam początek klękaj, obciągniesz mi.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.