29

1.7K 74 14
                                    


Pov Valerie

Zayn wykazuje się naprawdę wielką wyrozumiałością, bo już od tygodnia go zadręczam, a on nie ma nic przeciwko i dalej nie zrezygnował z bycia moim ochroniarzem. A przez to, że ciągle za mną chodzi to nie mam nawet możliwości przytulenia się do Louisa, a nie wspominam już o pocałunku albo czymś więcej.

Przez co jestem bardzo rozdrażniona.

Dużo czasu spędzam w sypialni żeby nie musieć oglądać Zayna, bo on zbyt bardzo przejął się rolą mojego ochroniarza. A ja mam dość oglądania jego twarzy.

- Źle się czujesz? - słyszę głos Nialla i odrywam głowę od poduszki.

- Nie, ale jestem dziś bardzo senna, nie mam ochoty wstawać - komunikuje mu, a moja głowa wraca na mieciutką poduszkę. Niall podchodzi do łóżka i siada na brzegu. Widać, że nie zamierza mi odpuszczać.

- A na uszczęśliwienie swojego męża masz ochotę? - pyta i sunie po moim nagim udzie. Mam na sobie tylko bluzkę na ramiączka i krótkie spodenki. Nigdy nie przepadałam za koszulami nocnymi. - Ja akurat mam na ciebie ogromną ochotę. Wczoraj uszanowałem to, że nie miałaś ochoty, ale dziś już ci nie odpuszczę - nie mówi tego złośliwie, a jego głos jest przepełniony namiętnością. Nie zamierzam mu w żaden sposób odmawiać, bo on i tak zrobi swoje, ale ja przy okazji ucierpie.

- No i bardzo dobrze - szepcze, a następnie pozbywam się swojego ubrania.

***
Po długim i wyczerpującym seksie Niall zasypia z głową ułożoną pomiędzy moim nagimi piersiami. A ja jak na ironię się rozbudziłam i nawet nie myślę o zaśnięciu.

Jako jedyna mam doskonałą okazję by zamordować Nialla i pozbyć się go raz na zawsze. Wiele razy nawet rozważałam taką opcję, ale niestety nie potrafię tego zrobić. Mimo wszystko darze go uczuciem i nie umiem skrzywdzić chociaż to rozwiązałoby wszelkie moje problemy.

Odkładam głowę Nialla, który ma dziś bardzo mocny sen na poduszkę. Muszę się przewietrzyć i czegoś napić, bo zaschło mi w gardle.

Z chodzę do kuchni, a tam nalewam sobie do szklanki soku pomarańczowego.

- Dałaś mu coś na sen? - odwracam się i widzę w drzwiach Louisa.

- Tym razem nie, więc musimy mieć się na baczności, w każdej chwili może się obudzić - upijam kilka łyków pysznego soku.

- Masz jeszcze trochę tych tabletek? Jeśli nie to podaj mi nazwę, a z chęcią ci je załatwię - nie podoba mi się to co mówi. Wcześniej kategorycznie zabraniał podawać mi tych środków Niall'owi, bo twierdził, że go truje.

- Nie ma takiej potrzeby. Na razie nie stanowi żadnego zagrożenia - podchodzi do krzesła, na którym siedzę i kładzie swoje ręce na moich ramionach.

- Przez tego cholernego ochroniarza mamy strasznie utrudniony kontakt. Nie podoba mi się to.

- Mi też. Jeśli ci na mnie zależy to pozbądź się go.

10 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i macie następny.

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz