Pov ValerieBardzo chcę mieć więcej swobody i żeby moje rodzina była wolna, ale nie wiem czy jestem gotowa zapłacić aż taką wielką cenę. Nie uśmiecha mi się noszenie przez dziewięć miesięcy obcego bachora. Może i niektóre kobiety pragnąć dziecka, ale ja do nich nie należę. Nie wyobrażam siebie w roli matki.
A teraz jak nie wychodzę z domu to nie mam dostępu do żadnej antykoncepcji, więc nie mam możliwość dbać o to by żaden zarodek się we mnie nie zagnieździł.
- A co ci szkodzi urodzić to dziecko? - pyta się mnie Louis. Już jakiś czas ze mną siedzi, pewnie Niall kazał mu szybko załatwić ze mną sprawę, a temu jak zawsze brakuje odwagi. - Obiecuje, że będę się tobą zajmował przez cały ten czas. Zrobię wszystko byś nie czuła się w żaden sposób gorzej.
Wybucham śmiechem na jego słowa.
- Jakoś ci nie wierzę, poza tym nie będę mogła pić ani kropli alkoholu, a obecnie tylko to ratuje mnie przed szaleństwem - na szczęście przynajmniej tego mój mąż mi nie zabrania. - I nie chcę też by coś nas łączyło, a tym bardziej nowy człowiek. Z połączenia naszych charakterów wyszedłby nam jakiś potwór pozbawiony wszelkich uczuć.
- Zbyt surowo się oceniasz... - chce jeszcze coś mówić, ale w porę mu przerywam.
- Siebie może tak, ale ciebie to już na pewno nie. Zdradziłeś mnie i to w jeden z najgorszych możliwych sposobów. A ja nadal nie powiedziałam Niall'owi, że to ty zabiłeś Emmę. Ciekawe jakby na to zareagował - nie wyznałam mojemu mężowi prawdy nie ze strachu o Louisa, lecz po prostu nie chce oberwać, bo sama w tym wszystkim uczestniczyłam.
- A rób sobie co chcesz. Wybaczył mi tyle rzeczy, to i na to pewnie przymknie oko.
- A żebyś zdechł - mówię do niego wściekle, a on tylko się uśmiecha.
- Niedługo uwierzysz, że nadal jestem po twojej stronie i wszystko co robię jest dla twojego dobra.
***
- Valerie! - ze snu wyrywa mnie głośny krzyk. Gwałtownie zrywam się z łóżka.- O co chodzi? - pytam wkurzona, ale to zrozumiałe. Nikt nie znosi gdy ktoś go tak gwałtownie zrywa ze snu. Kilka razy mrugam i zauważam, że mój mąż także jest nieźle wkurzony.
Ciekawe co znowu się stało?
- Nie mam pojęcia w jaki sposób ci się to udało, ale bądź pewna, że nie ujdzie ci to na sucho. Zapłacisz za to! - teraz to już w ogóle nie mam pojęcia o co mu chodzi. Przecież ja nic złego nie zrobiłam.
- Możesz mi łaskawie wytłumaczyć za co się tak wściekasz? Siedzę w tym domu zamknięta i nie mam możliwości wyjścia nawet do ogrodu.
- Sam zachodzę w głowę w jaki sposób udało ci się tego dokonać. Jesteś jeszcze bardziej niezwykła niż sądziłem. Zastanawia mnie jednak dlaczego uwolniłaś swoją rodzinę, a sama tu zostałaś.
Co? Jakim cudem mój głupi brat wymyślił plan ucieczki stąd?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.