Pov Valerie
- Nie sądziłam, że tak szybko się przeprowadzimy - mówię do Nialla. Moje ralacje z rodziną może nie są najlepsze, ale wolałabym być bliżej matki i brata niż dwieście kilometrów. Jednak teraz jestem z moim mężem i to powinno być dla mnie najważniejsze. W tym piękny i ogromnym domu na pewno zaznam szczęścia.- Nic nas tam nie trzymało - wysiadamy z samochodu. - Zaraz każe zabrać twoje rzeczy do naszej sypialni. Teraz będziesz miała garderobę z prawdziwego zdarzenia, a jeśli tylko jutro będziesz miała ochotę to zabiorę cię na zakupy. Przy mnie niczego ci nie zabraknie - ostatnie zdanie szepcze mi do ucha.
Nadal nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Ktoś taki jak Niall mnie pokochał, a na dodatek dba o mnie tak, że każda chciałby być na moim miejscu.
- Oprowadzisz mnie? - pytam, bo ta posiadłość jest tak wielka, że sama to się na pewno zgubię.
- Niestety nie dam rady skarbie. Mam bardzo dużo zaległości i nie mogę trącić czas, bo w innym wypadku noc spędzę przy komputerze, a nie z tobą. Za to poproszę mojego najbardziej zaufanego pracownika by pokazał ci gdzie co się znajduje - chociaż tyle. Nie ukrywam, że byłabym dużo bardziej zadowolona żeby mój mąż sam się pofatygował i pokazał mi dom, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Wchodzę do środka, a po chwili pojawia się przy nas niebieskooki szatyn.
- Valerie to jest Louis, jeśli tylko będziesz miała jakąś sprawę, a mnie nie będzie w pobliżu to możesz się do niego zwracać.
- Oczywiście, z ogromną chęcią będę ci służył pomocą - mówi ciągle się mnie mnie wparując.
Koniec wspomnienia
Podejrzewam, że już wtedy spodobałam się Louis'owi, lecz minęło dopiero kilka miesięcy zanim się zorientowałam, że on darzy mnie jakimkolwiek uczuciem. Gdy Niall zaczął mnie ograniczać to ja próbowałam wykorzystać to co Louis do mnie czuję by mieć trochę więcej luzu.
Czasem to skutkowało, a czasem wręcz odwrotnie, ale przynajmniej miałam kogoś kto mógł mi w razie nagłej potrzeby pomóc.
Słyszę kroki i podnoszę głowę z poduszki. Widocznie nadszedł czas mojej kary, wiedziałam, że to prędzej czy później nastąpi. Dobrze, że już teraz.
Jednak gdy do pomieszczenia wchodzi Louis to jestem wyraźnie zdezorietowana.
- Niall postanowił, że ukarze nas oboje. Mam tak cię pobić byś nie dała rady się podnieść - jakoś specjalnie mnie to nie dziwi. Może nawet jeszcze sam się tu pofatyguje by obejrzeć to przedstawienie.
- No to nie trać czasu tylko bierz się do roboty - poganiam go. Chcę już mieć to za sobą.
- Możesz mi nie wierzyć, ale... - zaczyna, ale mu przerywam. Nie mam ochoty na jego użalanie się nad sobą.
- Jesteś jedynym winnym całej tej sytuacji, więc bardzo się cieszę, że to ty musisz to zrobić. Mam nadzieję, że to cię zrani. Ale jeśli nadal coś dla ciebie znaczę to przywal mi w głowę tak bym straciła przytomność i nie czuła bólu. Później robisz to co tylko chcesz.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału tym szybciej następny.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.