67

947 47 4
                                    


Pov Valerie

Budzę się i podnoszę swoją głowę z torsu Louisa. Wczoraj sobie zbyt pofolgowaliśmy co nie może już nastąpić. Teraz trzeba zachowywać jak najdalej biegnącą ostrożność. Wstaje i idę do łazienki, zapomniałam zmyć makijaż, więc teraz muszę to zrobić. Jak już kończę to robię sobie nowy.

Nie wiem czy to, że jestem z Louis'em mi pomoże czy może wręcz odwrotnie. Teraz na pewno Niall jest jeszcze bardziej wściekły niż wtedy gdy opuściłam go po raz pierwszy. Tym razem odeszłam wraz z jego bratem i dodatkowo go zdradzałam.

Wychodzę z łazienki i idę prosto do kuchni. Jestem cholernie głodna, a jak wcześniej spojrzałam na zegar to pokazywał, że jest już po jedenastej. A ja nigdy nie lubiłam spać do późna. I już więcej nie mogę sobie na to pozwolić.

Zaglądam do lodówki i niestety świeci ona pustkami. A czego innego mogłam się spodziewać.

- Jeśli chcesz to mogę iść na zakupy - mówi Louis podchodząc do mnie w samych bokserkach.

- Najlepiej będzie jeśli pojedziemy do sklepu trochę dalej. Jesteśmy zbyt blisko domu żeby się tu włóczyć. Założę jakąś bluzkę z kapturem, a ty czapkę i pojedziemy do jakiegoś supermarketu.

- Okej skarbie, ale te zakupy powinny być spore. Przez tydzień nie wychodźmy zbytnio z domu. A tym bardziej nie kręćmy się w okolicy.

***
Po ogromnych zakupach jestem wprost wykończona. Mamy załadowany cały tył samochodu wraz z bagażnikiem.

- Za najdalej miesiąc musimy sobie znaleźć nowe miejsce zamieszkania.

- Jasne, już nawet wiem gdzie moglibyśmy jechać. Tam Niall nigdy nas nie odnajdzie - no to chyba postanowił mnie wywieźć na biegun północny albo południowy. Chociaż znając upór mojego męża mógłby mnie i tak namierzyć.

- Nie jestem pewna czy w ogóle istnieje takie miejsce - siadam na miejscu pasażera. Nie mam ochoty znowu prowadzić.

- Niall nie jest wcale taki nie zawodny jakby ci się mogło wydawać. To ja zawsze odwalałem za niego całą czarną robotę. To ja zażądzałem tym wszystkim, on jedynie wydawał polecenia i to nie zawsze możliwe do wykonania. Od kiedy tylko pamiętam był rozpieszczany, więc nic dziwnego, że jest od realniony.

Wychodzi na to, że ja w ogóle nie znam swojego męża. Zrobił na mnie wrażenie człowieka okrutnego, ale takiego, który do wszystkiego doszedł sam, a najwyraźniej bardzo się pomyliłam.

- Czyli twierdzisz, że czeka nas happy end? - specjalnie nie chce mi się w to wierzyć. Jestem już za duża na wiarę w szczęśliwe zakończenia.

- Bardzo możliwe - uśmiecham się na jego słowa i biorę telefon do ręki. Przeglądam różne strony, aż wreszcie wchodzę na swoją pocztę. I zauważam, że dostałam nowego maila. Wchodzę do niego i od razu spostrzegam coś przez co aż robi mi się słabo.

- Kochanie co ci jest? - pyta Louis.

- Moja rodzina właśnie zapłaciła za moją ucieczkę - mówię i pokazuje mi zdjęcie mojej pobitej, a może już martwej matki.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz