Pov ValerieBudzę się z ogromnym bólem głowy. Powoli otwieram oczy i zauważam, że jestem we własnej sypialni. Nie dziwi mnie to, lecz po chwili uświadamiam sobie, że nie pamiętam w jaki sposób się tu znalazłam. Spagadam na zegar i uświadamiam sobie, że ostatnie, że kojarzę jedynie iż zjadłam śniadanie, a poniżej pustka. A przecież jest już po siódmej wieczorem. Powoli podnoszę się z łóżka i od razu czuję ostry ból w podbrzuszu.
Cholera co mi jest? Przecież miesiączka skończyła mi się tydzień temu. Lecz to ignoruje i wolnym krokiem opuszczam pokój. Ostrożnie schodzę po schodach i idę do kuchni, bo strasznie zaschło mi w gardle. Podchodzę do lodówki i wyciągam butelkę soku i zaczynam pić.
- Masz kaca czy co? - odstawiam butelkę na blat i odwracam się w stronę Nialla.
- Spieprzaj, czuję się zupełnie tak jakby coś po mnie przejechało. Co ja dzisiaj robiłam po śniadaniu? - pytam go. Wiem, że to głupio, ale chcę się dowiedzieć.
- Ty przystopuj z tym martini i szampanem, bo już w ogóle nie będziesz wiedziała na jakim świecie żyjesz.
- Tylko, że ja dziś nic nie piłam - tego to akurat jestem pewna. Przecież jakbym upiła się do nieprzytomności to nadal bym odczuwała tego skutki. To jest niemożliwe.
- Skoro ty tracisz rachubę i nie wiesz, że piłaś to jest już coś nie tak. W lodówce widziałem kilka energetyków, weź sobie ze dwa to może zaczniesz trochę więcej rzeczy kojarzyć - mówi i odstawia szklankę do zlewu, a następnie wychodzi. A ja idę za jego radą i wyciągam dwie puszki napoju, który doda mi energi. Teraz bardzo tego potrzebuje.
Siadam przy stole i od razu otwieram sobie pierwszego. Tym razem trafiłam na zwykłego. Biorę małe łyki, bo ciągle dziwnie się czuje.
I nagle do pomieszczenia wchodzi Louis. Tak to żaden z nich prawie w ogóle nie wchodzi do kuchni, a teraz gdy tu jestem to oni sobie wycieczki urządzają.
- Bierz co tam chcesz i znikaj stąd - dla niego nie zamierzam być miła. - A tak w ogóle to ty masz jakieś obowiązki? Ostatnio cały czas się kręcisz po domu i nic nie robisz. Nawet Niall więcej od ciebie pracuje, a to on jest tu szefem.
- Przydzielił mi całkowicie inne zadania - kluczy nie dając mi odpowiedzi. To do niego podobne.
- To się weź za nie, bo inaczej Niall cię wypierdoli i będziesz miał kłopot - informuje go, a ten w ogóle nie wygląd jakby miał się posłuchać.
- Prosił też bym miał na ciebie oko, bo dziwnie się zachowujesz. I z tego co widzę to ma rację.
- Źle się czuję, a ten wymyśla nie wiadomo co. Idź już - poganiam go.
- Wystarczyłoby jedno twoje słowo, a spełniłbym każde twoje życzenie. Tylko ze mną możesz się czuć dobrze.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.