19

2.2K 91 6
                                    


Pov Valerie

Szybko idę do Nialla, bo jest on tak wkurzony, że lepiej nie ryzykować. Tym razem dostrzegam mojego męża siedzącego w salonie.

- Dlaczego wyszłaś z domu bez informowania mnie o tym? Nie podoba mi się to? - warczy. W jego dłoni znowu znajduje się szklanka z alkoholem. Wcześniej też sporo pił, ale teraz to już chyba ma z tym jakiś problem. Nie mogę mu jednak o tym wspomnieć, bo by się wściekł i wszystkiemu zaprzeczył. A także wyżył się na mnie za opowiadanie głupot.

- Przepraszam. Sądziłam, że do ogrodu mogę wychodzić, ale skoro ci się to nie podoba to następnym razem zapytam cię o zgodę.

- Oby, bo moja cierpliwość do ciebie już się kończy. A wczoraj nie wiem dlaczego odpuściłem ci karę, ale dziś ci się tak łatwo nie uda. A wiedz, że dziś tak łatwo ci nie pójdzie, bo mam od samego rana podły humor.

Czyli jednak popełniłam błąd, mogłam znieść tą cholerną karę, a dziś już miałabym spokój. A teraz nie mogę mu pownownie podać tego leku, bo zacznie coś podejrzewać, a ja wtedy to już będę miała jeszcze bardziej przechlapane niż obecnie, więc nie warto ryzykować.

Siadam na kanapie obok niego. Nijak nie podoba mi się to, że zaraz pewnie wstrzyknie mi jakieś cholerstwo, po którym będę zwijać się z bólu, a każdy taki ruch będzie mnie kosztował jeszcze więcej cierpienia. No, ale za błędy trzeba płacić.

- To wstrzyknij mi to i będzie po problemie. Chcę jak najszybciej mieć to za sobą - ilekroć tylko przekładałam na później coś dla mnie nie przyjemnego to, to się źle kończyło.

- Nie jestem już przekonany do tego pomysłu. Widziałem działanie tego specyfiku na dorosłych facetach i długo im zajmował powrót do zdrowia. Nie chcę żebyś przez kilka dni leżała bez ruchu. Nie będę miał z ciebie żadnego pożytku - oddycham z ulgą, ale pozostaje we mnie także pewien niepokój. Boję się co za pomysł może przyjść mu teraz do głowy. - Daj rękę.

Rozakuje, a ja niepewnie to robię. Jedną ręką chwyta moją dłoń, a tą drugą wyciąga z kieszeni strzykawke z igłą. Czyżby zmienił zdanie?

- Nie bój się - mówi widząc moją reakcję. - To nie sprawi ci żadnego bólu.

Nim się spostrzegam to on wbija mi igłę w żyłe i wstrzykuje we mnie tę podejrzaną ciecz. Coś mi podpowiada, że to narkotyk, ale nie jestem tego pewna.

Nie mija nawet kilka minut, a on we mnie uderza fala ciepła. Zaczynam się czuć tak błogo i przyjemnie. Wszelkie zmartwienia opuszczają moją głowę. Jest mi tak dobrze.

Niall nachyla się nade mną i zaczyna muskać ustami moją szyję. Uśmiecham się na niego gest.

- No i wróciła moja radosna dziewczynka. Chyba będę musiał częściej ci to podawać, bo dzięki heroinie wydajesz się szczęśliwsza.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz