Pov ValerieNiall ostatnio ciągle mnie ignoruje, wiem, że to powinno mnie cieszyć, ale widziałam już w domu dwie obce kobiety, a na pewno miał ich jeszcze więcej. Nie chodzi o to, że jestem zazdrosna, choć trochę jestem, ale nie mogę sobie pozwolić na takie upokorzenie. Moja duma nie może w ten sposób ucierpieć. Jesteśmy teraz w naszej sypialni, a on ma wzrok wlepiony w ekran laptopa. Ja udaje, że nie interesuje mnie to co on robi, lecz co chwilę się w niego wpatruje. Nie mogę go całkowicie do siebie zniechęcić, bo wtedy już będę stracona.
- Jestem twoją żoną, a ty każesz mi się pieprzyć z Louis'em, to nie jest normalne - mówię by zwrócić na siebie jego uwagę. Udaje mi się to.
- Z tego co wiem to ty nie pozwalasz mu się dotknąć, a on kategorycznie odmawia zmuszania cię do czegokolwiek. Poza tym już nie raz ci mówiłem, że chcę dziecko, a sam ci go nie zrobię.
- A ja już ci nie raz powtarzałam, że nie będę jakimś inkubatorem dla bachora Louisa. Wiesz, że po tym jak mnie perfidnie zdradził to nie zamierzam mieć z nim nic wspólnego - przybliżam się do niego. - Nie możesz poczekać z tym dzieckiem jeszcze kilka lat. Mam dość tej cholernej presji.
Odkłada komputer na szafkę. A następnie skanuje moją sylwetkę od góry do dołu.
- Na samym początku sądziłem, że jak urodzisz dziecko to nie będziesz chciała już nigdy ode mnie uciekać, ale ty najwyraźniej nie jesteś taka jak inne kobiety.
- Od samego początku tego nie ukrywałam i wydawało mi się, że właśnie dlatego się ze mną ożeniłeś. Dlatego wiedź, że z tobą mogę, a nawet muszę sypiać, bo się z własnej woli zgodziłam na małżeństwo z tobą. Lecz na seks z Louis'em to nawet mnie więcej nie namawiaj - opieram głowę o poduszki. Przez chwilę siedzi on w jednym i tym samym miejscu, lecz następnie, zajmuje miejsce bardzo blisko mnie.
- Nijak nie umiem cię zrozumieć. Choć jeszcze całkiem niedawno byłem przekonany, że wiem czego się można po tobie spodziewać to teraz mam mętlik w głowie. Powiedź mi wprost nienawidzisz mnie czy jest jeszcze dla nas chociaż niewielka szansa na stworzenie w miarę normalnego związku.
I właśnie o to mi chodziło. Nie mogłam przecież sama wprost się go o to zapytać, bo nabrałby zbyt dużej pewności siebie.
- Myślę, że tak, ale proszę odeślij gdzieś Louisa, a przynajmniej na razie. On nie działa dobrze na nasz związek - mówię, a on się tylko uśmiecha.
- O tym to akurat możesz zapomnieć kochanie, mimo wszystko to on jest mi najbardziej wierny, więc nie mogę z niego zrezygnować, ale mogę ci obiecać, że na razie nie będzie się obok ciebie kręcił tak jak teraz - przybliża swoją twarz do mojej, a następnie delikatnie mnie całuję.
Chociaż jedną sprawę udało mi się załatwić.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.