87

938 43 2
                                    


Pov Valerie

Nie potrafię się pozbyć wrażenia, że jestem czymś faszerowana. Nie pamiętam jak zasypiam i budzę się całkowicie zdezorientowana. Jestem pewna, że to Louis, lecz wydaje mi się, że Niall też o tym wie, bo ciągle mi powtarza potwarza bym mniej piła. A ja jestem stuprocentowo pewna, że od ponad tygodnia nie ruszyłam żadnego alkoholu.

Cały czas mam zawroty w głowie. Chodzę bardzo powoli żeby nie upaść. I tym właśnie wolnym krokiem kieruję się do gabinetu mojego męża. I już mam otwierać drzwi gdy słyszę dwa dobrze znane mi głosy.

- Nic dziwnego, że coś zauważyła - poznaje głos Nialla. - Robi się coraz słabsza. Szczerze to nadal się zastanowiam jakim cudem ona jeszcze potrafi wstać z łóżka. Po tej dawce tego cholerstwa powinna leżeć.

Czyli jednak miałam rację. Oni mnie trują. Choć przyznaję, że na samym początku podejrzewałam o to tylko Louisa. A to mój własny mąż ma w tym też udział.

- Valerie zawsze była bardzo silna. Lecz nie jest niezniszczalana jeszcze dwie dawki przemycone w jedzeniu lub piciu i się nie podniesie. A wtedy już z wyczyszczeniem jej pamięci nie będzie żadnego kłopotu. Stworzymy nowego człowieka. Taką Valerie jaka będzie nam odpowiadać - te słowa mnie przerażają. Mnie, osobę, którą wcale nie jest łatwo przestraszyć. Obaj twierdzą, że mnie kochają, a mimo to mają zamiar zniszczyć moją prawdziwą osobowość. Zrobić ze mnie zwykłą kukłę, która będzie całkowicie podatna na ich wpływy.

Ja jednak na to nie pozwolę. Nie poddam się.

Cicho i powoli się od niech oddalam. Idę do kuchni i do śmieci wyrzucam moje jedzenie z lodówki. Jeśli chodzi o picie to tknę tylko to, które jest szczelnie zamknięte w puszce.

A gdy już mam wylać sok z butleki to uświadamiam sobie, że mogę go przecież inaczej wykorzystać. Zemszcze się na nich i to w taki sam sposób jak oni to robią ze mną.

Robię dwa drinki. Jeden czysty dla mnie i jeden z tym przekletym sokiem. Dosypuje jednak trochę czerwoengo barwnika spozywczego bym nie miał żadnych podejrzeń. Jak z nim mi się uda to z Niall'em nie będę miała żadnego problemu.

Idę z tym szklankami do salonu i na niego czekam. Na szczęście po niecałych dwudziestu minutach pojawia się w zasięgu mojego wzroku.

- Chodź tu - wołam go, a on do mnie podchodzi. - Napijesz się ze mną, bo mam już dość tej samotności - komunikuje, a on łapie chaczyk. I robi to czego od niego oczekuje.

Widząc kolor napoju nawet się nie wącha tylko upija łyka.

- A mówiłem, że niedługo zapragniesz mojego towarzystwa. Szczerze to spodziewałem się, że nastąpi to trochę później.

Nic nie mówię. Zachowuje kamienną twarz. A on nieświadomie bierze kolejne kilka łyków.

- Cholera jakiś dziwnie się czuje - komunikuje po chwili. Trzeba zacząć działać.

- To choć zaprowadzę cie do twojego pokoju - mówię i pomagam mu wejść po schodach. Lecz zamiast do niego to prowadzę do do mojej sypialni. A on już całkowicie przestaje kontaktować.

Teraz przyszedł czas by zająć się Niall'em.

Postarajcie się, a dostaniecie następny jeszcze dziś.

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz