Pov Valerie- Powinienem ci oddać, głowy przez ciebie teraz unieść nie mogę - narzeka Louis leżąc na łóżku. Przyznaje, że postąpiłam zbyt pochopnie uderzając go, ale on z drugiej strony nie miał prawa mi zabraniać wyjść. Jestem wolnym człowiekiem i nie można mnie przetrzymywać wbrew mojej woli.
- Moja rodzina czuje się teraz dużo gorzej niż ty. Poza tym już tak się nad sobą nie użalaj, ja nie raz miałam większe obrażenia i to nie jednokrotnie z twojej ręki - wypominam mu. Jakby policzyć te wszystkie razy to minimum połowę wszystkich ciosów od Louisa.
- Robiłem to co musiałem. Teraz także robię wszystko żeby cię ochornić - nie zamierzam mu już nic odpowiadać, bo mam dość kłótni. Może i zareagowałam trochę zbyt gwałtownie i nie przemyślałam swojego czynu. Ja jednak mam już dość świadomości, że inni cierpią przeze mnie.
- Możesz być na razie spokojny, nie zamierzam uciekać - informuję go.
- No, bo nie masz klucza. Nie ufam ci dalej i go nie dostaniesz.
- Średnio wyobrażam sobie te nasze dalsze życie, skoro nawet w takiej kwestii! - oznajmiam mu i idę do innego pomieszczenia. Na razie mam dość tego towarzystwa.
*** Pov Louis
Jestem ogromnie zaskoczony tym dziwnym zachowaniem Valerie. Znam ją wiele lat i zawsze sądziłem, że ją interesuję tylko to co dotyczy jej. Nigdy nie podejrzewałbym, że ona z własnej nie przymuszonej woli mogłaby się dla mnie poświęcić. A co mówiąc dla swoje matki i brata, z którymi nie odzywała się od kilku lat.
Niall naprawdę musi być zdeterminowany, że posunął się do takiego czynu.
Powoli podnoszę głowę z poduszki. Cholernie źle się czuję i mam ochotę sobie trochę pospać, ale niestety nie mogę sobie na to pozwolić. Valerie jest sprytna i jak ją znam to już pewnie znowu coś kombinuję. Czasem aż sam się jej boję. Lecz to nie zmienia faktu, że nadal bardzo mnie podnieca.
Zastaję ją w kuchni jak robi coś do jedzenia. Przy tym rytmicznie kręci swoimi biodrami. Cholera, nawet teraz gdyż powinienem być na nią wściekły to nie potrafię. Jestem w niej beznadziejnie zakochany i to jeszcze bardziej niż mój brat.
- Też coś zjeść czy może boisz się, że cię otruje? - pyta nie odwracając się w moją stronę.
- W najgorszym razie mniej uśpisz, a tak się składa, że jestem cholernie zmęczony i z chęcią bym sobie po spał, więc jeśli masz ochotę to nie przeszkadzaj sobie - siadam przy stole. Po chwili przede mną ląduje talerz z makaronem z sosem.
Wygląda to ładnie i pewnie tak samo smakuję, bo Valerie chociaż bardzo rzadko to robi to świetnie gotuje. Żadna kucharka nie potrafi jej dorównać.
Siada też naprzeciwko mnie.
- Teraz się zastanawiam czy przypadkiem nie zrobiłam źle nie zabijając Nialla. Sumienie by mnie cholernie gryzło, ale wiele osób by nie ucierpiało.
Niestety na razie nie mogę spełnić jej prośby. Nie teraz.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy dotyczących fabuły o rozdziału tym szybciej dostaniecie następny
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.