79

893 41 6
                                    


Pov Valerie

Już od tygodnia jestem w domu. Do tej pory nie widziałam się ani z ojcem ni z matką, Niall skutecznie utrudnia nam kontakt. Na szczęście jednak mnie nie bije, Louis'owi też nie karze tego robić. Do seksu też nie zmusza mnie żaden z nich co akurat jest dość dziwne, bo spodziewałam się, że albo jeden lub drugi będzie mnie ciągła gwałcić.

Może to wydawać się chore i dziwne, ale my normalnie siadamy do stołu i jemy posiłek. Chociaż przyznaję, że moje myśli błądzą gdzieś indziej. W innym wypadku nie dałabym rady przy nich przełknąć nawet kęsa.

- Chcę porozmawiać z Ryan'em - mówię podczas obiadu. Wiem, że nie powinnam w żaden sposób pokazywać, że zależy mi na spotkaniu z bratem, ale nie mam innego wyjścia. Niall sam z siebie już nie pozwoli nam pogadać.

- Po co? Z tego co zauważyłem to on nie przepada za twoim towarzystwem - czyli mój brat bardzo dobrze odegrał swoją rolę. Szczerze to nawet się po nim tego nie spodziewałam. Nigdy nie był zbyt dobrym aktorem, a można by powiedzieć, że fatalnym. Zawsze potrafiłam rozpoznać to co myśli w danym momencie. A on nigdy nie umiał odgadnąć moich myśli. Na szczęście mój mąż też nie posiada tego daru. Bez tego idioty Louisa byłby nikim.

- Już wolę słuchać jego pretensji niż ciągle siedzieć i nie mieć się do odezwać.

- Przecież wczoraj do ciebie przyszedłem i chciałem ci dotrzymać towarzystwa to mnie przegnałaś - mówi Louis
z pretensją, a ja spoglądam na niego wściekle. Ten kretyn ma taki tupet, że uważa iż po tym jak mnie tak perfidnie zdradził, wystarczy jedno słowo i ja mu wybaczę.

Niedoczekanie jego.

- Z tobą to akurat nie chcę mieć już nic wspólnego. Wolałabym być zamknięta w jednym pomieszczeniu z dzikim zwierzęciem niż z tobą - nie krzyczę, ale mój głos jest tak jadowity, że mam nadzieję, że go zaboli.

- Pewnie byś zagryzła te biedne zwierzątko - odpowiada mój mąż w uśmiechem na ustach. Jego bawi ta sytuacja.
Sądzę, że trzyma tu Louisa tylko po to by mi dokuczyć. - A co do twojego brata to na razie możesz o tym zapomnieć. Nie wiem jeszcze co, ale zdrowy rozsądek mi podpowiada, że zaczęłaś coś knuć. Wolę byś miała ograniczony kontakt z niektórymi osobami.

- To chociaż ich wypuść! - jak moja matka i brat będą bezpieczni to będę mogła zacząć działać. Teraz mam związane ręce.

- Owszem, zrobię to, ale najpierw ty musisz mnie zadowolić.

- A jak mam to zrobić? - jeśli by miał ochotę na seks to przecież mógł sobie wziąć to sam. Nie wierzę, że miałby przed tym jakiekolwiek opory.

- Oczekuje od ciebie dziecka, a ty nie robisz nic by zajść w ciążę.

Prycham na jego słowa.

- Tylko ty kochanie nie możesz mieć dzieci.

- Za to ja mogę - Louis się wcina. - I jestem w tym bardzo skuteczny.

Jak się postracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz