52

1.2K 65 9
                                    


Pov Valerie

Siedzę sobie na kanapie i pije martini. Dopiero co zrobiłam cztery testy ciążowe i wszystkie wyszły pozytywnie. Niall bardzo szybko osiągnął swój cel, a ja nie ukrywam, że w ogóle mnie to nie cieszy. Mam dwadzieścia lat i już czeka mnie dziecko. W moim brzuchu rośnie życie, którego ja nigdy nie chciałam i nie wiem czy kiedykolwiek się to zmieni.

Nie mam pojęcia czy zdołam pokochać swoje własne dziecko.

- Jest dopiero po dziesiątej - słyszę głos głos mojego męża. Louis miał rację, Niall wygląd naprawdę dobrze. I nie widać żeby odczuwał jakieś skutki uboczne.

- No i co z tego?

- To, że jest na to za wcześnie - zabiera mi szklankę. - Poza tym wstrzymaj się z alkoholem, bo staramy się o dziecko. Te kilkanaście miesięcy to dasz radę wytrzymać.

- Widocznie nie będę miała innego wyjścia, bo osiągnąłeś swój cel. Jestem w ciąży. Zadowolony?

- Tak - mówi wyraźnie zaskoczony. - Tylko dlaczego ty piłaś wiedząc, że jesteś w ciąży? Przecież to jest szalenie nieodpowiedzialne! Przestań myśleć o sobie, a zacznij o tym dziecku! - no i jeszcze będzie mnie kontrolował.

Gorzej to już chyba być nie mogło. Dlaczego ja w tajemnicy przed nim dalej nie brałam tych tabletek.

- To jednorazowa sytuacja. Nic się nie stało i ja nie zrobiłam niczego złego. Od jednego martini nie da się poronić! - także się unoszę. Nie jest mi na rękę to, że będę zmuszona zrezygnować z niektórych rzeczy, które bardzo lubię.

On jednak tego nie rozumie. Dla niego posiadanie dziecka nie wiąże się z żadnym wyrzeczeniem. Też bym tak chciała.

- Nigdy nic nie wiadomo. A ty lepiej zacznij na siebie uważać, bo nie chciałabym być w twojej skórze jak stracisz to dziecko z własnej głupoty - komunikuje mi, a następnie wychodzi.

Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji biorąc pod uwagę to, że dość szybko spełniam jego prośbę. Dostał co chciał, a teraz jeszcze na mnie wrzeszczy.

Nie potrafię go zrozumieć.

- No i co? - pyta Louis siadając obok mnie.

- Niestety pozytywnie.

- Dlaczego niestety? Powinnaś się cieszyć, za kilka miesięcy urodzi ci się śliczne maleństwo - obejmuje mnie ramieniem, a ja się w niego wtulam. Nie przejmuje się tym, że mój mąż może w każdej chwili tu przyjść.

Dużo bardziej wolałbym żeby to Niall się tak ucieszył. W końcu to on jest ojcem mojego dziecka. Lecz jak zwykle to Louis daje mi wsparcie.

- Niall dopiero co na mnie na wrzeszczał, bo napiłam się trochę martini. On nie pojmuję, że to jest dla mnie ogromny stres. Nie pytał mnie czy chcę tego dziecka, tylko sam zadecydował.

- Uważam, że to jest szok, pierwsze wrażenie. Jutro albo jeszcze dziś zaczenie się inaczej zachowywać. Stanie się bardziej wyrozumiały - głaszczę mnie po ramieniu.

- Myślisz?

-Jestem tego pewien.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden

Powrót strachu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz