Pov LouisAż ciężko mi jest uwierzyć w głupotę Nialla. Najpierw mnie prosi żebym pomógł mu, bo sam nie może zapłodnić Valerie, a później jeszcze ją bije. On nie ma wyobraźni, nawet największy debil wie, że jak się bije kobietę w ciąży to ona łatwo może to dziecko stracić.
To co się stało jest tylko jego winą. Niczyją więcej.
- Wystarczy, że zmyłabym makijaż i zobaczyłbyś ślad na moim policzku - no tak czemu nie zauważyłem, że położyła się do łóżka w pełnym makijażu, a nigdy tego nie robiła. Już wcześniej powinna mi się włączyć czerwona lampka.
- To już więcej się nie powtórzy - komunikuje jej pewnie. Nie pozwolę Niall'owi jej tak traktować. Nie oskarży jej o utratę tego dziecka, sam powinien wziąć odpowiedzialność za swój czyn. Powiem mu do słuchu.
- Przecież wiesz, że to nie prawda. On będzie robił co tylko będzie chciała. Boję się pomyśleć jakie konsekwencje poniosę jak on tu wróci za te kilka dni. Rozniesie mnie.
- Będzie za jakieś dwie godziny, jak byłaś w łazience to do niego zadzwoniłem - teraz trochę tego żałuję, bo im dłużej nie ma tu Nialla tym Valerie jest spokiniejsza. A obecnie nerwy nie są wskazane.
- Nie potrzebnie to zrobiłeś - mówi i odwraca się do mnie plecami. Widać, że chce zostać sama.
Potrzebuje teraz odpoczynku, więc opuszczam jej pokój i idę do salonu. Tam siadam na kanapie i nalewam sobie jednego z tych alkoholi Nialla. Zazwyczaj tego nie robię, ale dziś jest wyjątkowa sytuacja.
Starciłem dziecko, owszem ono nie miało do mnie należeć, ale i tak się cieszyłem na jego narodziny.
Po półtorej godziny mojego siedzenia drzwi gwałtownie się otwierają, a przez nie wchodzi mój brat. Widocznie mocniej nacisnął na gaz nie zważając na przepisy ruchu drogowego.
- Jak to się stało? Przecież jak odjeżdzałem to wszystko było okej.
- Nadal by było gdybyś jej nie bił. Naprawdę sądziłeś, że bez żadnych konsekwencji możesz się na niej wyżywać? Nawet tych kilku miesiący nie mogłeś wytrzymać? - pytam z wyrzutem. Nie obchodzi mnie to, że się wkurzy.
- Oberwała, ale lekko. Nie przyczyniłem się do śmierci tego dziecka, w odróżnieniu od Valerie bardzo go chciałem. Jednak nic nie da się już zrobić. Trzeba będzie odczekać z kilka miesięcy i znowu zrobić to samo. Nie chce mi się jednak wierzyć, że za drugim razem będziemy mieli tyle samo szczęścia co za pierwszym. Pewnie będzie trzeba z kilka razy próbować, ale to nic. Nie zamierzam się poddawać.
I on naprawdę myśli, że ja się ponownie na coś takiego zgodzę. Nie chcę znowu przez coś takiego przechodzić, później ciężko mi jest spojrzeć Valerie w oczy i ciągle się boję, że ona czegoś się domyśli i mnie znienawidzi.
A mi najbardziej właśnie zależy na uczuciu Valerie.
- Szukaj sobie kogoś innego do tego zajęcia, bo ja już ci w tym nie pomogę - mówię, i kieruje się do drzwi.
Musze sprawdzić co z Valerie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.