Pov Louis- Już mi lepiej, możesz sobie iść - mówi do mnie Valerie. Nalegała byśmy poszli do jej sypialni, więc jej uległem. Teraz już tabletka zniwelowała działanie poprzedniego leku i nie jestem jej do niczego potrzebny.
- Jesteś cholernie nieprzyjemna - mówię, ale i tak nie ruszam się nawet na krok.
- Przypominam ci, że sobie na to zasłużyłeś. Po tak perfidnej zdradzie ty jeszcze oczekujesz ode bym sobie o tym tak po prostu zapomniała. Nie obchodzi mnie ta twoja idiotyczna filozofia tego, że chciałeś dla mnie dobrze.
- Mam nadzieję, że kiedyś mnie zrozumiesz - powtarzam jej już któryś raz. Ona jest jednak za bardzo zaślepiona złością.
- Przastań pierdolić już te głupoty i znikaj mi z oczu, bo zaraz czymś oberwiesz. Nie mam przy sobie noża, ale wazon się znajdzie by rozwalić go na tym twoim głupim łbie. Poczekaj aż odzyskam broń to pierwsze co zrobię to wpakuje w ciebie cały magazynek - może to już nie być z mojej strony rozsądne, ale zamiast uciekać to ja jeszcze do niej podchodzę.
- Co mam zrobić byś wreszcie przestała się na mnie gniewać. Wiesz przecież, że potrafię być cholernie skuteczny.
- Owszem, ale ja mam jeszcze tyle rozumu by nie wchodzić w układy z kimś kto mnie zdradził. A teraz idź już stąd! - tym razem już jej słucham, bo nie zależy mi na pogłębianiu jej niechęci do mnie.
A następnym razem dam jej dużo mocniejsze lekarstwo i nie będę się tak śpieszył z podaniem odtrudki. Jak będzie słabsza to łatwiej uda mi się ją przekonać do siebie.
Pov Valerie
- Czasem się zastanawiam czy ty jesteś taki inteligenty czy aż taki głupi. Ten zdrajca na coraz więcej sobie pozwala - pamiętam Nialla jako takiego, który za niewielkie przewinienia karze śmiercią. A temu swojemu bratu darował tak straszliwą zbrodnie.
- Jeśli szliśmy by tą logiką to ty też już powinnaś leżeć w grobie za to jak wiele razy spiskowałaś za moimi plecami. Plus wbiłaś mi nóż w brzuch, ledwo przeżyłem.
- Już się tak nad sobą nie użalaj to było ledwie draśnięcie - krążę po jego gabinecie, a ten ciągle pracuje. Ostatnio robi to dużo intensywniej niż wcześniej. Czyżby miał jakieś problemy?
- Daj już z tym spokój. Louis jest przydatny i nie zauważyłem by jakoś specjalnie mocno ci się naprzykrzał.
- Samo jego bycie w tym domu jest dla mnie obrażą! - siadam na krześle na przeciwko niego.
Naprawdę muszę coś zrobić, bo zachowanie Louisa coraz bardziej mnie martwi. Mam wrażenie, że on kombinuje coś złego. Chce mnie pogrążyć.
- A gdybym tak dla ci coś w zamian za to, że ty odeślesz Louisa.
- A co takiego mi oferujesz? - pyta zaciekawiony moją propozycją.
- Postaram się zająć z nim w ciążę, a ty wtedy każesz mu daleko odjechać. Co ty na to?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.