Pov LouisIdę do Nialla, rozumiem, że on źle znosi to iż Valerie jest w ciąży, ale nie może jej tego okazywać. Jeśli będzie się zachowywał inaczej to ona przecież zacznie coś podejrzewać. A to jemu powinno najbardziej zależeć na tym by nigdy nie poznała prawdy.
Wchodzę do jego gabinetu gdzie on siedzi w posępnym humorze. Za bardzo okazuje swoje emocje.
- Dowiedziałem się od Valerie, twój plan powiódł się za pierwszym razem. Gratulacje - siadam na przeciwko niego.
- To chyba tobie się one należą. Dałeś radę się w strzelić za pierwszym razem. Masz silne nasienie w odróżnieniu ode mnie - przyznaję, że to bardzo przyjemne będąc w czymś lepszym od niego. Do tej pory to właśnie Niall w każdej kwestia nade mną górował. Nie dawał mi odczuć, że jestem od niego gorszy, ale i tak źle się z tym czułem.
- Geny będą podobne. Ale zmień do niej nastawienie, bo obecnie stres może jej bardzo zaszkodzić.
Lekko się uśmiecha.
- Już się na mnie poskarżyła? Ja ją tylko upomniałem, bo zachowuje się nie odpowiedzialnie. Skoro już jest w ciąży nie możemy tego zaprzepaścić. Nie chciałbym znowu przez to przechodzić.
- A co jak urodzi się córka? Na to przecież nie możemy mieć wpływu.
Jemu zależy na dziedzicu, a nie chce mi się wierzyć, że dziewczynka by go zadowoliła. Ja tam będę się cieszyć z syna albo córki jednakowo.
- Zobaczy się wtedy. Czasy się zmieniają, więc może i córka okazać się przydatna.
- Obyś tylko nie zaczął okazywać dziecku niechęci. To nie będzie jego wina - nie dałbym rady obserwować jak on wyżywa się na moim dziecku. Wystarczy, że czasem muszę patrzeć na krzywdę Valerie.
- Wiem, dziś tylko wkurzyłem się na Valerie. Obiecuję zacząć się hamować. Nie praw mi tylko kazań, bo zaczynam się czuć jak małe dziecko.
Wstaje ze swojego miejsca i idę do drzwi.
- Poczekaj - odwracam się w jego stronę. - Zacznij porządnie szukać Emmy, bo to już robi się niepokojace. A ja zaczynam się martwić.
Pov Valerie
Chciałabym teraz mieć te leki od Louisa i sobie zasnąć na kilkanaście godzin. Wiem jednak, że Niall by się mocno zaniepokoił i pewnie wezwał jakiegoś lekarza, a ja nie mam ochoty na niepotrzebne badania.
Wystarczy, że będę musiała je znosić przez tego dzieciaka.
Przytulam do siebie poduszkę leżąc na łóżku.
Słysze dźwięk otwierających się drzwi, ale leżę w tej samej pozycji, bo wiem, że to Niall. Po chwili materac się ugina, a ja czuję jak on mnie przytula i kładzie dłoń na moim brzuchu.
- Źle się czujesz czy jesteś tylko zmęczona? - pyta i całuję mój policzek.
- Po prostu źle spałam w nocy.
Mam nadzieję, że zrozumie to co mu powiedziałam i sobie po prostu pójdzie. Jego towarzystwo nie jest teraz przeze mnie pożądane.
- A ja odwrotnie, ale z chęcią teraz z tobą poleże. Muszę się przecież tobą opiekować.
Cholernie nie podobają mi się jego ostatnie słowa.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Powrót strachu
FanfictionPrzez ostatnie półtora roku jestem ciągle w strachu. Uciekam. Robię wszystko żeby on tylko mnie nie znalazł.