Sobota, 29 lutego 2020 r.
Z rana zrobiłam badania. Pielęgniarka była spoko. Kazała mi odczekać pięć minut zanim sobie pójdę, bo się bała, że zemdleje, kiedy to adrenalina trochę opadnie. Oczywiście musiała zwrócić uwagę, że się trzęsłam na fotelu. Ja to chyba nigdy się nie przyzwyczaję i nie przestanę bać igieł.
Później zrobiłam zakupy w biedronce. Jakiejś babci zabrakło dosłownie trzech złotych do zakupów, więc jej dołożyłam. Chciała mój numer telefonu, żeby się umówić i żeby oddać mi te trzy złote. Nie zgodziłam się. Bez przesady. Kasjerkę trochę wmurowała moja reakcja.
Po południu był rodzinny obiad i tort. A pod wieczór poszłam z K i H. do Słonego na lody i kawusię. H. upierał się, że on sobie kupi, ale również się nie zgodziłam. Ja zapraszałam więc ja płacę. Później mieliśmy iść do baru na drinki, ale bary zawalone i brak miejsc. Więc kupiliśmy wino w biedronce i pizzę i pojechaliśmy do K. Do domu wróciłam lekko po dwudziestej drugiej.
Z soboty na niedzielę nie mogłam zasnąć. Budziłam się co chwila i źle się czułam.
Niedziela, 1 marca 2020r.
Mimo złego samopoczucia byłam z K. na siłowni. Rano na 10:00 do 11:00. Było fajnie. Zaczynałyśmy bieżnią, później siłowe i kończyłyśmy bieżnią. Te ostatnie ćwiczenia lekko mnie zmęczyły. Tyle, że na siłownie poszłam na czczo. Z rana zdołałam wypić czarną herbatę.
Wróciłam do domu i w pierwszej kolejności zrobiłam sobie jeść. Jedzenie mnie męczyło. Wykąpałam się i po pół godzinie znowu byłam głodna. Nałożyłam sobie obiad, który podłubałam i zostawiłam. Znowu jedzenie mnie męczyło. To całe przeżuwanie i połykanie. Później wpadła do mnie K. z H. na ciasto i winko. Ciężko mi dziś było cokolwiek zjeść i wypić. Chyba mam grypę żołądkową. Oby mi do jutra nie przeszło, to wyżebram L4. Zresztą dawno chora nie byłam. Przyda mi się dodatkowy dzień wolnego.
Resztę dnia chyba prześpię. Zimno mi. Jestem głodna, a gdy jem to się męczę i robi mi się niedobrze.
CZYTASZ
Dziennik Si |2| Życie w czasie pandemii.
Non-FictionRok 2020 miał być mój. Miał być rokiem zmian i pracy nad sobą. Przyszła pandemia i wszystko szlak trafił.