Poniedziałek, 11 maja 2020r.
Weekend był cieplutki i milutki, a dziś co? Ponuro od rana. Cały dzień pada i do tego jest zimno. Ale dobrze że pada, może coś tam podleje te roślinki. Byle by ich nie zalało...
Znalazłam fajną stronkę do poprawiania błędów, dzięki czemu łatwiej mi poprawić "Kobietę ze snów" głównie podpowiada, że jestem debilem bo zjadłam literkę, końcówkę lub przecinek. :D Ale dzięki temu jest już opublikowany drugi fragment czyli moje pierwsze spotkanie z tą kobietą. Wczoraj sobie tak rozmyślałam i to już prawie rok mija odkąd ostatni raz śnił mi się któryś z tych trzech snów. A właściwie to ten drugi (poza domem).
Troszkę mało jadłam, bo brak mi apetytu. Warzyw dziś nie było wcale. Nie mam też siły ani energii by czytać czy ćwiczyć. Kładę się z mp3 na łóżku i tak sobie leżę. Jesienna depresja mi się zaczyna udzielać. W sumie mam dość siedzenia z rodziną w domu. Zaczynam chodzić struta.
Wyobrażałam sobie wyjazdy do Gdańska lub Sopotu na plażę i wiecie co? Nie wyobrażam sobie tam zachowanych dwumetrowych odstępów i maseczek. Toż to masakra jakaś. xD
Zastanawiam się nad zmianą nazwy dzienniczka z Dziennik insulinoopornej na Zaraza 2020 lub Rok 2020 tak na pamiątkę. I zmienić okładkę na tą z "trzy sny" albo zrobić oczojebną zieloną w żółte korony.
Odwala mi. Wiem. Przepraszam.
Miłej nocki / wieczoru / dnia.
CZYTASZ
Dziennik Si |2| Życie w czasie pandemii.
Kurgu OlmayanRok 2020 miał być mój. Miał być rokiem zmian i pracy nad sobą. Przyszła pandemia i wszystko szlak trafił.