Rozdział 7

17.8K 441 46
                                    

Gdy otworzyłam oczy nic nie widziałam. Próbowałam się podnieść ale było to nie możliwe. Spuściłam głowę w dół. Zobaczyłam więzły na kostkach. Co się dzieje?

-Nie szarp się. Nie rozwiążesz tych wiezłów. Znam się na takich rzeczach

Ten głos. Już go gdzieś słyszałam. Przekreciłam głowę w bok i zobaczyłam mężczyznę. Opierał się o coś plecami ale w tej ciemności nie mogłam zobaczyć o co.

-Gdzie jestem?

-To nie ma znaczenia ale skoro musisz wiedzieć. Jesteś w moim domu

-Dlaczego?

-Twój brat i chłopak moją u mnie dług za narkotyki. Nie chcą mi oddać pieniądze więc ich do tego zmuszę

-Dlaczego mnie?

-Bo łączysz obu mężczyzn. Porwał bym Aleksandrę by zmusić Marka do oddania ale nie mogę. Przez ciąże. Środki nasenne jakie używam mogą zabić dziecko

-Wypuść mnie

Mężczyzna tylko się zaśmiał

-Nie. Jednak jak nie będziesz uciekać to cię rozwiąże

On chyba śni. Uciekne przy pierwszej okazji

-Dobra

Mężczyzna rozciął więzły i za nim zdarzyłam zapytań o imię opuścił pomieszczenie. Podniosłam się z jak się okazało z krzesła. Kostki mnie bolały od jego wiezłów. Próbowałam rozeznać się gdzie jestem. Ledwo chodząc po pokoju znalazłam włącznik światła. Zaświeciłam światło.

Pokój był duży. Na środkowej ścianie stało duże łóżko. Obok niego po obu stronach stały dwie szafki nocne. Pokój miał duże okna wychodzące na podjazd. W pokoju były cztery szafy trzydrzwiowe. Otworzyłam je i przeżyłam szok. W środku były wszystkie moje ciuchy i kilka sukienek, których nigdy nie widziałam. Po środku pokoju stał szklany stolik. Obok szaf było wejście do łazienki.

Skąd tu się wzięły moje ciuchy i jak ma na imię facet który mnie tu więzi? O jakie narkotyki mu chodzi? Kuba i Marek nie bierze narkotyków.

Wyszłam z pokoju by rozejrzeć się za możliwością ucieczki. Zeszłam po schodach na dół. Z jednego z pokoi, który miał ucholone drzwi słyszałam jakąś rozmowę. Podeszłam bliżej

-Michele, on wyleciał. Nie ma go na Sycylii

-To nie istotne. Dopóki Marek i Kuba nie spłaci długu nie wypuszczę Sary

Już wiem. Ten głos... Taki sam miał mężczyzna z klubu, który postawił mi drinka. Po cichu oddaliłam się od tego pokoju. Szukałam wyjścia z tego domu, który w mroku wyglądał jak dom wampira. Przeszłam przez salon i znalazłam oszklone drzwi prowadzące na ogród. Rozejrzałam się jeszcze czy nikogo nie ma i wyszłam z domu. Niebo było ciemne. Przeszłam przez ogród i znalazłam się na podjeździe domu, który był olbrzymi. Przeszłam obok żywopłotu kierując się w stronę bramy. Po chwili poczułam jak ktoś złapał mnie za ramiona. Przerzucił przez barki i zaniósł w stronę domu. Zaniósł do pokoju gdzie wcześniej słyszałam kawałek rozmowy. Posadził na kanapie i wyszedł

-A więc postanowiłaś uciec

-Kim ty jesteś?

-Michele, mam sprawę-do pokoju wszedł jakiś młody mężczyzna

-Później

Mężczyzna opuścił pokój

-Twojego chłopaka chyba nie zbyt obchodzisz. Wyleciał z Sycylii zostawiając cię na moją łaskę lub nie łaskę. Carlo

Do pomieszczenia wszedł ten sam chłopak co wcześniej

-Zaprowadź ją do pokoju i zamknij. Przynieś mi potem klucz

-Chodźmy

Zła, że dałam się złapać udałam się za mężczyznę. Weszłam do pokoju a mężczyzna zamknął drzwi.

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz