Rozdział 34

12.7K 322 16
                                    

Samolot wylądował na lotnisku w Warszawie. Michele pożyczył nam swój prywatny samolot co nie powiem ucieszyło mnie. Razem z Emilią wysiadłyśmy z niego i ruszyłyśmy w stronę postoju taksówek. Wzięliśmy jedną i podając kierowcy adres ruszyliśmy w jego kierunku.

Po nie całej godzinie byłam już w mieszkaniu. Nawet nie zapytałam Michele czy mój telefon dalej ma nadajnik.

W kuchni siedział jeden mężczyzna. Gdy mnie zobaczył podniósł się

-Ty jesteś pewnie Bartek?

-Tak, miło cię wreszcie poznać

Bartek nie był wysoki, na oko miał koło metr siedemdziesiąt pięć, śliczne piwne oczy i czarne włosy z blond grzywką. Tak na oko miał dwadzieścia parę lat.

-Zapłaciłem Ci rachunki i zrobiłem zakupy, trochę mięsa ci zamroziłem

-Dziękuję. Oddam ci pieniądze

-Nie musisz. Pan Morrone oddał mi już pieniądze więc w tej kwestii powinnaś raczej z nim się dogadywać. Będę się zbierał

Bartek akurat jadł posiłek

-Spokojnie, skończ sobie

-Dziękuję

Bartek usiadł aby skończyć jedzenie

-A mogę cię prosić byś zaniósł moje walizki do pokoju?

-Jasne, tylko skończę

-Okey, spokojnie

Bartek również wydawał się miły. Zastanawiałam się dlaczego jest członkiem mafii

Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam czy mam numer do Michele. Niestety miałam tylko do Carlo. Wsumie mogę go poprosić by zapytał Michele o te pieniądze

-Witaj Sara. Jak ci minął lot?-usłyszałam wesoły głos Carlo

-A dobrze, już jestem w mieszkaniu. Bartek mówił, że Michele dał pieniądze. Zapytasz go o numer konta bym mogła mu wysłać pieniądze

-Poczekaj chwilę, właśnie do niego idę

-Okey, zaczekam

Młody włoch powiedział coś po włosku

-Michele powiedział, że miło, że się interesujesz ale nie musisz mu oddawać pieniędzy

-Podziękuj mu

-Okey, a teraz wybacz interesy wzywają

-Okey, miło było cię usłyszeć

-Mi również-rozłączył się

Akurat schowałam komórke do spodni gdy Bartek przyniósł moje walizki

-Dziękuję Ci bardzo

Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

-O tu jesteś-usłyszałam głos Emi

-A gdzie mam być?

-Mogę zostać kilka dni?

-Jasne. Mam wolny jeden pokój

-Dzięki a powiedz mi. Wiesz może czy Carlo kogoś ma? Bardzo mi się spodobał

-Wyobraź sobie, że nie rozmawiałam z nim o takich rzeczach. A powiedz mi na jak długo?

-O co tobie chodzi?

Emi zmienia swoje sympatię jak rękawiczki. No ale nie powinnam się tym interesować, w końcu to nie moje życie

-O nic. Tylko głośno myślę

Zaczęłam chować swoje ubrania do szafy. Ze Sycylii wzięłam nawet ubrania, które kupił mi Michele. Sam powiedział, że mogę je wziąść bo jemu i tak nie będą potrzebne. W końcu chyba dziwkom ubrań nie będzie dawał no ale kto wie.

-Idziemy wieczorem na imprezę?

W sumie po tym co przeżyłam pasowało by mi się trochę odstresować a klub nocny był do tego idealny.

-Dobry plan. Możemy się wybrać

Emilia ucieszyła się, widać, że jej też imprezy ostatnio brakuje. Chociaż myślałam, że Emi będzie miała narazie dość imprez ale ona chyba wychodzi założenia, że powinno się leczyć tym czym się struło.

Wieczorem razem z Emilią zrobiliśmy sobie makijaż, ubrałyśmy się i wyszliśmy z domu kierując się do klubu. Udałyśmy się do baru po drinki. Stwierdziłam, że napije się czegoś mocniejszego niż wino. Emilia wypiła swojego drinka i poszła zatańczyć z jakimś chłopakiem, którego dopiero co poznała

-Co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tutaj sama?

Spojrzałam na faceta, który dosiadł się do mnie. Był przystojny. Miał śliczne szare oczy i brązowe włosy. Miał też ładnie zarysowane kości policzkowe i kilkudniowy zarost.

-Dziękuję za komplement i nie jestem sama, przyjaciółka jest ze mną ale poszła zatańczyć-odparłam popijając drinka

-Twój chłopak nie jest zły, że jesteś tutaj sama?

-Nie mam chłopaka

-Nie wierzę. Taka ładna i bez chłopaka

-No bywa

-Jestem Rey, właściciel klubu

-Sara

-Miło mi

-Mi również-dopiłam drinka

-Mogę postawić Ci drinka?

-Jeszcze raz to samo-powiedziałam do barmana

Chwilę później przede mną znalazła się szklanka z napojem alkoholowym.

-Dasz mi swój numer? Liczę na jeszcze jedno lub więcej spodkań-odezwał się Rey

-Jasne, nie ma problemu

Wymieniliśmy się numerami

-Pochodzisz z Wielkiej Brytanii czy z Stanów Zjednoczonych?

-Stany a teraz proszę o wybaczenie piękna ale muszę zająć się interesami

-Jasne, nie ma problemu

Rey odszedł a obok mnie znalazła się Emi

-Sara to jest Joe-powiedziała po angielsku

-Miło cię poznać

-Mi również. Skąd jesteś?

-Los Angeles

-Sara, nie będzie mnie w nocy w domu-Emi uśmiechnęła się

-Czyżbyś już zapomniała o Carlo-zapytałam po polsku

-On jest na Sycylii A ja w Polsce. To i tak nie miało racji bytu

-No skoro tak mówisz. Wybacz Joe, pewnie czułeś się niezręcznie słuchać naszej rozmowy w języku, którego nie znasz-powiedziałam po angielsku

-Spokojnie. Pewnie rozmawialiście o babskich sprawach a po polsku rozumiem przekleństwa i kilka pojedyczych słów-powiedział po angielsku a potem przełączył się na polski-Dzień dobry, przepraszam, do widzenia

-Wow, jestem pod wrażeniem-powiedziała Emi

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Dłuższego nie napisze bo zaczynam gubić wątek

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz