Rozdział 70

8.7K 248 23
                                    

-Długo jeszcze?-zapytałam sama nie wiem, który już raz z kolei

-Jeszcze chwila-odpowiedział Michele tak samo kolejny raz

Właściwie nawet sama nie wiem na co my czekamy. Samochód stoi pod tym lotniskiem już dłuży czas a Michele cały ten czas patrzy w telefon

-Co ty tam właściwie robisz?

-Załatwiam alkohol i soki na drinki do klubów

-A na co my właściwie czekamy?

Michele spojrzał na mnie chociaż miałam wrażenie, że interesuje go coś za mną. Pewnie zobaczył jakąś długonogą ładną dziewczynę

-Na niego

Chwilę później drzwi od auta otworzyły się i na siedzeniu obok mnie usiadł Marek

-To jest ta niespodzianka-uśmiechnął się i powiedział coś do kierowcy po włosku

Samochód ruszył

-Mówisz poważnie? Dziękuję-rzuciłam się Michele na szyję przez co uderzył głową o szybę

-Ty naprawdę za niego wychodzisz-powiedział Marek patrząc na pierścionek na mojej ręce

-Nie taki diabeł straszny jakim go malują. Pamiętasz jak mówiłam Ci o Reyu?

-Tak

-Emi w tym samym czasie poznałam Joe. Porwał mnie, chciał mnie zgwałcić i zabić a Miki mnie uratował. Później porwał mnie Robert, Michele również go znalazł i zabił ratując mi życie drugi raz

Marek spojrzał na Michele

-Uratowałeś ją przez śmiercią dwa razy?

-Tak

-Dziękuję

-Zdecydowałeś się przyjechać?-zapytałam

-Tak. Porozmawialiśmy sobie z Michele wczoraj. Kupił mi bilet. Zostaje do ślubu potem niestety muszę wracać. Mam tylko miesięca urlopu. Skoro jesteś z nim szczęśliwa... Nie obiecuje, że go polubię ale mogę tolerować

-Dziękuję. Miki gdzie Marek będzie spał?

-W piwnicy

-Przywiazany do krzesła?-zaśmiałam się

-Za nogi do sufitu-wtrącił się Marek

-Świetny pomysł. Wykorzystam przy, którymś z dłużników

-A dużo ich masz?-ciekawe czy mi odpowie

-Znajdzie się z dwóch albo trzech ewentualnie więcej. Jestem zbyt zajęty by liczyć

-Ciekawe czym-mruknęłam

Samochód zatrzymał się pod domem

-Zaprowadź go do swojej starej sypialni. Ja muszę chwilę popracować a przy okazji nie zapomnij, że musisz rozliczenie zrobić

Pocałował mnie i udał się prawdopodobnie do biblioteki

-A więc mieszkasz jak w bajce?

-Nie licząc narkotyków, brudnych interesów i ludzi z bronią. Ale z Michele jest mi cudownie. Pierwszy raz kocham kogoś ale tak na poważnie. Chociaż pewnie i tak nie rozumiesz o czym mówię

Mijając pomieszczenia opowiadałam Markowi co znajduje się za danymi drzwiami

-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i przepraszam za to co mówiłem, że nie jesteś moją siostrą

-Wybaczam. Tutaj będzie twój pokój. Pewnie będziesz chciał się odświeżyć. Ja idę do biblioteki zrobić rozliczenia

Marek wszedł do pokoju a ja udałam się do biblioteki. Michele był akurat na papierosie i chyba nawet nie usłyszał, że weszłam. Nie uznałam za celowe mówić mu, że jestem. Podeszłam do biurka i usiadłam do laptopa. Michele miał otwartą stronę na ofertach samochodów. Wśrod nich był ładny czarny Mercedes. Nie wyglądał na luksowy przez co bardzo mi się podobał

-Któryś ci się podoba?

Na dźwięk głosu Michele aż podskoczyłam na krześle. Nawet nie zauważyłam, że wszedł do pomieszczenia a nie mówiąc o tym, że nie słyszałam jego kroków gdy podszedł do mnie

-Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć

-Okey. Nic się nie stało. Ten-pokazałam palcem na zdjęcie samochodu

-Do końca tygodnia pojawi się w garażu

-Właśnie zastanawiałam się czy skończyłeś bo chce to rozliczenie zrobić

-Nie skończyłem ale zrobię przerwę

Weszłam na swoją pocztę i otworzyłam maila z potrzebnymi mi danymi do rozliczenia. Uwinełam się z tym dość szybko. Gdy spojrzałam na zegarek była czternasta trzydzieści co znaczyło, że za niedługo będzie obiad. Razem z Mikim opuściliśmy bibliotekę i udaliśmy się do jadali. Tam była już Jessica oraz Marek. Zaciekle ze sobą o czymś rozmawiali

-Emi i Carlo zjedzą na mieście-mruknął do mojego ucha

-Czyżby wybrali się na randkę?

-Dziwi cię to?

-Nie, skąd. Po prostu żadko wychodzą o tak wczesnej porze

-Racja. Siadaj. Raz kucharz poda obiad

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz