Rozdział 66

9.2K 298 18
                                    

Usiadłam do stołu czekając na śniadanie. Michele cały czas patrzył na wejście. Chwilę potem do jadalni weszła Jessica i usiadła do stołu. Miki podniósł się stanął koło niej uderzając pieścią w stół. Jess wystarszyła się. Podskoczyła na krześle a strach było widać w oczach. Tak nawiasem mówiąc tak złego jeszcze go nie widziałam

-Posłuchaj uważnie bo dwa razy powtarzał nie będę. Wiem co powiedziałaś Sarze wczoraj. Jeszcze raz wpierdolisz się w moje życie a cię zabije i w dupie będę miał, że jesteś moją kuzynką

-Ale ja

-Powiedziałem coś. Nie będę z twoją przyjaciółką

Odwrócił się i usiadł obok mnie

-A teraz kochanie porozmawiajmy o czymś innym-zwrócił się do mnie-Mam dwa terminy ślubu. Za miesiąc, osiemnasty grudnia albo za dwa miesiące, piętnasty stycznia. Którą datę wybierasz?

-Grudzień, zdecydowanie

-Jutro idziemy poszukać sukni ślubnej-ucieszyła się Emi

-Załatwiłem wam prywatną projektantkę. Właśnie na jutro

-Cudownie

Może teraz Jessica da nam spokój i faktycznie przestanie się wpieprzać. Najpierw pomagała mi zdobyć serce Michele, potem gdy mnie otracił pocieszała, gdy wróciłam do Michele cieszyła się a teraz próbuje rozbić nasz związek. To nie trzyma się kupy.

-A buty projektantka też da czy mamy kupić?

-Wszystko wam da. Tobie Emi też przygotuję sukienkę. Jako świadkowa musisz się jakoś prezentować-spojrzał na jej wysywajacy strój

-Odezwał się znawca. A ty na swój ślub przyjdziesz z pistoletem za paskiem?

-Nie. Z dziwką u bok

-Bez ubrań?-Zapytał Carlo

-Oczywiście-Michele wziął kubek z kawą i z uśmiechem upił łyk

Lubię gdy się uśmiecha, ma bardzo ładny uśmiech.

-Kiedy będzie śniadanie?-wraciła się Jess

-Jak sobie zrobisz-Odrzekła Emi

-Zamknij się, nie jesteś u siebie-Jess pokazała Emi środkowy palec

-A ty niby jesteś?-odezwał się Carlo

-Mieszkam mu

-Do czasu-Mruknał Michele

Chwilę potem kucharz przyniósł śniadanie.

-Tyle czekania na jajecznicę?-mruknęła

-Jak ci to przeszkadza to trzeba było sama sobie zrobić śniadania

-Skoro jesteś taka mądra, to idź sobie zrób śniadanie-Carlo zabrał talerz, po który właśnie sięgała

Gdy poznałam Jessice za równo Carlo jak i Michele byli dla niej mili. Jak widać teraz to się zmieniło. Do pokoju wszedł jeden z ludzi Michele. Powiedział coś po włosku na co Michele zacisnął szczękę i rzucił Jessice gniewne spojrzenie jakby chciał ją wzrokiem zabić

-No to Jess masz przejebane. W sumie nie wiem co mówią ale po minie Michele widać, że to nic dobrego-zaśmiała się Emilia

Michele podniósł się i stanął za Jessicą opierając ręce po obu stronach jej ciała i zaczął mówić coś po włosku. Nie mogliby rozmawiać po angielsku? Chyba mu zrobię scenę zazdrości, kto tam wie czy on nie rozmiawia z nią na temat tej jej koleżanki.

-Idę zapalić bo mnie zaraz szlag trafii

Jessica też wyszła wyrazie przestraszona.

-Carlo co powiesz na to, żeby mnie i Emi nauczyć włoskiego?

-Okey po warunkiem, że wy nauczycie mnie polskiego

-Patrz jaki gnojek. Nie będziemy mogły ponarzekać na naszych facetów-mruknęła Emi

-Coś za coś moje panie-Zaśmiał się Carlo

-A ty bracie sobie nie zapominasz? Twoja jest Emilia

-Zakochani moglibyście nas zostawić na chwilę samych

Emilia i Carlo spojrzeli na siebie jednak nic nie mówiąc wyszli

-Przekonywałeś Jess, że jednak nic dla ciebie nie znaczę?

-Oczywiście i planowałem twoją śmierć-Miki zaśmiał się obejmując mnie w pasie i złożył na moich ustach pocałunek

-Zepsułeś mi plan. Miałam ci zrobić scenę zazdrości

-Wybacz. Wiesz, że jeszcze miesiąc i nie uwolnisz się ode mnie. Nigdy. Będziesz moja na zawsze i będziemy mieć gromatke dzieci. Przynajmniej trójkę

On oszalał, zdecydowanie oszalał

-Ale wszystkie dziewczynki prawda?

-Jeden syn a reszta mogą być córki

-Chcesz mieć komu zastawić mafię?

-Dokładnie

-A co jeżeli się nie zgodzę i ucieknę razem z dziećmi?

-Znajdę cię. Wynajmę tuzin dedektywów

Wariat jak nic.

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz