Rozdział 76

8.1K 253 42
                                    

Michele załatwił nam kierowcę od swojego przyjaciela Alfredo, który będzie nas wszędzie zawoził. Właśnie jedziemy do zoo. W aptece już byliśmy, test kupiłam i wieczorem go zrobię.

-Jak wrócimy muszę polecieć do Polski-Odezwałam się aby przerwać krepujacą ciszę

-Po co?

-Obecałeś, że będę mogła pracować. Muszę złożyć papiery o przeniesienie

-A po to. Dam ci samolot

-Nie dziękuję. Polecę publicznymi liniami

-Jak chcesz

-Dziękuję. Przy okazji odwiedzę Marka-przytuliłam się do niego

-Ale nie flirtuj mi tam z nikim

-Dobra, odrazu bez podrywu pójdę z kimś do łóżka

Michele odwrócił się, w jego oczach było widać, że nie spodobało mu się to. Pochylił się

-Spróbuj tylko a zabije ich wszystkich, a ciebie już nigdzie nie puszcze samej

-Znowu się draczysz?

-Oczywiście

-Jesteś nie dobry

-Gdybym był dobry nie nosił bym broni przy sobie, nie handlował bym narkotykami i nie zabijał ludzi

-Czekaj, masz broń przy sobie?

-Teraz nie ale na codzień owszem

-Jesteśmy na miejscu państwo Morrone

Wysiadliśmy z auta i poszliśmy kupić bilety. Jedną z opcji była dodaktowa opłata na karmę dla zwierząt. Michele kupił właśnie te bilety. Weszliśmy na teren zoo. Wzięłam sobie ulotkę z mapą zoo abym nie pominęła jakiś zwierzaków. Pierwysz wybieg jaki widziałam należał do słoni. Było ich tam cztery. Dwa duże i dwa małe. Później były różne małpki, duże ptaki drapieżne, mini zoo, sarny i jelenie, pawilon gadów z wężami i jaszczurkami. Mieli dużo dzikich kotów. Białe i rude Lwy. Tygrysa syberyjskiego, bengalskiego, chiński, malański i kilka innych, o których nigdy nie słyszałam. Były też pantery, lamparty, gepardy, jaguary. Później były niedźwiedzie i pierwszy raz widziałam niedźwiedzia polarnego na żywo.

-Chodź zjemy coś za nim zobaczymy resztę-Michele pociągnął mnie w stronę stolików

Usiadłam do jednego z nich i czekałam aż Miki przyniesie Kebaba. Zostały nam jeszcze do zobaczenia żyrafy, konie, wilki, zebry, małe ptaki i wiele innych.

Po środku zoo stał wielki budynek, w którym znajdowało się oceanarium. Były tam rekiny, hipopotamy, płaszczki, żółwie i uchatki. Oprócz tego były tam jeszcze kilka tak jakby sale odzwierciedlających różne klimaty. Między innymi naprzykład Dolina Kongo, kanał mozambicki i kilka innych.

Wieczorem najedzeni i zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Wzięłam test i poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystko tak jak pisało na opakowaniu. Odczekałam chwilę czekając na wynik.

-Jaki masz wynik?-Zapytał Miki wchodząc do łazienki i zaczął się rozbierać

-Dwie kreski ale nie nastawiaj się. Testy nie są w stu procentach pewne

-Wiem, że nie są. Ale jakaś szansa istnienie

-Będę musiała przyspieszyć swoją podróż do Polski bo później nie wpuszczą mnie do samolotu

-W piątek wrócimy to najpierw pójdziesz do ginekologa a dopiero potem polecisz do Polski. I odrazu mówię, że nie masz wyboru. Zrobisz to na moich warunkach albo zostajesz na Sycylii

-Nie musisz mnie szantażować-powiedziałam trochę głośniej

-Nie szantażuje. Oświadczam jak będzie. Skarbie, nie złość się

Podszedł do mnie i przytulił

-Widzisz? Już mam humorki

-Moja ciotka też miała. A potem urodziła się Jess

-Okropny jesteś

-Wiem-pochylił głowę aby mnie pocałować

Oddałam pocałunek

-Będzie syn. Mówię ci to

-Córka

-Syn i nie kłuć się

-Zobaczymy u ginekologa

-Jutro co robimy?-Zapytał ściągając ze mnie ubrania

-Jutro poszukam w internecie pomysłu. Teraz chcę się wykąpać i położyć spać. Zmęczona jestem

-Jasne, mój syn musi się wyspać

Zwarjuje z nim. Nic tylko syn i syn. W ogóle nie bierze pod uwagi, że może będzie córka

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz