-Kochanie
Poczułam usta swojego męża na swoich. Nie miałam ochoty jeszcze wstawać więc nakryłam głowę kołdrą
-Skarbie, już południe. Nie zaniedbuj naszego dziecka
-Przynieś mi śniadanie. Zjem i dalej będę się opierdzielać
-Już to zrobiłem. Przyniosłem pączki z budyniem i sok pomarańczowy. Później zabieram cię do miejsca, które bardzo mi się podobało gdy byłem tu kilka lat temu.
-Mam jakąś opcje?-zapytałam wystawiając głowę spod kołdry
-Amm, nie
-Jesteś niesprawiedliwy
-Ty bardziej. Głodzisz naszego syna
Ten znowu zaczyna
-A może to jest dziewczynka albo bliźniaki?-uśmiechnęłam się
-Bliźniaki? No to będzie jazda. Jak ty ich wykarmisz?
-Gdy skończę karmić piersią a zacznę butelką to ty do nich wstajesz. Zwlasza do naszego syna
-Dobrze. Obyś karmiła jak najdłużej-mruknął i zniknął za drzwiami do łazienki
A ja mam nadzieję, że będę jak najkrócej i oby dzieci dały mu popalić. Wiem, to jest wredne. Spóściłam nogi na podłogę i wzięłam pączka. Był wyśmienity do tego stopnia, że zjadłam ich aż sześć. Tyle nie jadłam nawet w tłusty czwartek.
-Widzę, że Ci smakują. Chcesz więcej?
-Nie, dziękuję
Wypiłam sok i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod strumień wody. Wzięłam swój żel pod prysznic. Wycisnęłam trochę na rękę jednak nic nie wyleciało
-Miki!
Muszę mieć żel na już. Inaczej będę się czuć brudna. Wiem, dziwnie to brzmi
-Pomóc Ci się umyć?
-Nie mam w czym. Znajdziesz jakiś sklep i kupisz mi żel?
-Już zaczynają się zachcianki. Co będzie dalej?
Odsunełam drzwi od kabiny prysznicowej i spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-Skarbie, jestem bosem mafii. Nie robi to na mnie wrażenia. Już Ci skoczę po żel. Jak miło, że nie bierzesz mojego
-Właśnie-olśniło mnie-Przecież jest twój żel. Nie musisz iść
-I po co to powiedziałem?
Zaśmiałam się zamykając drzwi. Wzięłam jego żel do ręki i otworzyłam go. Miki miał ładny zapach żelu. Pachniał pomarańczą. Umyłam się, wytarłam ciało i ubrałam się w luźne ciuchy. W końcu nie wiem gdzie mój mąż chce mnie zabrać. Wyszłam z łazienki. Miki siedział na łóżku i sprawdzał coś w telefonie.
-Gdzie idziemy?
-Do Parku Narodowego Jezier Plitowickich
-Parku?
-Jakiś problem?
Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Odwróciłam się i pobiegłam do łazienki. Pochyliłam się nad toaletą i zwymiotowałam pączki, które zjadłam wcześniej
-Dobrze się czujesz?
-Tak. Teraz tak
-Napewno?
-Tak. To tylko niestrawność
-Od kiedy ciąża jest niestrawnością?
-Wolę tak myśleć bo jak pomyślę, że przytuje...
-Boisz się, że mi się przestaniesz podobać?
-Trochę
-Kicia. Jesteś piękna, bardzo piękna. Nie zostawię cię po porodzie.
Przytuliłam się do niego.
-Dzisiaj pójdziemy do Parku Narodowego a jutro wracamy na Sycylię. Zadzwonię do Emi aby cię zarejestrowała do ginekologa
-Do tej, u której byłam przed ślubem?
-Tak
-Dobrze skarbie
-Chodź, auto czeka
Przemyłam twarz i razem z Michele wyszliśmy z pokoju. Zjechaliśmy na dół windą i wyszliśmy z hotelu. Wsiadliśmy do samochodu, który jak zawsze kierował jeden z ludzi Alfredo ale Miki upiera się, że ten mężczyzna nie ma powiązania ze światem przestępczym. Sama przyjaźń z Michele daje mu takie powiązania.
-Kochanie, dobrze się czujesz?
-Tak. Dzięki, że pytasz
-Wracając z parku podjedziemy na chwilę do Alfredo
-Dobrze, mężu
Miki przekrecił oczami i przyciągając mnie bliżej siebie pocałował.
-Miło, że zgadzasz się na wszystko co powiem, żono
-Taką jest w końcu rola kobiety. Ma prać, gotować, zajmować się domem, rodzić dzieci i we wszystkim słuchać się mężczyzn, swoich panów-odezwał się kierowca
-Pytał się ktoś ciebie o zdanie?-Zapytał Michele
-Nie, przepraszam pana, panie Morrone
-Co niektórzy dalej żyją w średniowieczu-mruknęłam na co Miki się zaśmiał
CZYTASZ
Gangster z Sycylii
RomanceMichele Morrone jest jednym z najgroźniejszych ludzi na Sycylii. Prowadzi na interesy na całym świecie Sara Mil jest młodą dziewczyną. Wybiera się na ślub brata, Marka. Jest tam pewien mężczyzna przez którego Marek robi się nerwowy. Pewnego dnia gdy...