Rozdział 87

8.5K 208 6
                                    

Urobiłam Michele aby sylwestra spędzić w Polsce. Zgodził się. Szkoda, że nie będę mogła pić ale jakąś przeżyje. Bardziej zastanawiam się jak Michele wytrzyma bez seksu. Zdecydowanie go lubi.

Wczoraj Marek i Jess polecieli do Polski bo oboje pracują do sylwestra. Dzisiaj ja mam lecieć do Polski. Szkoda, że sama. Michele jak zwykle ma interesy. Jak zawsze pieniądze ważniejsze niż rodzina. Po co chciał się ze mną ożenić skoro znowu nie ma dla mnie miejsca w jego życiu.

Boże znowu nachodzą mnie dziwne myśli. Przecież Miki mnie kocha i troszczy się o mnie i nasze dzieci.

Szkoda, że Emi nie leci ze mną. Powiedziała, że przyleci z Carlo. Odkąd Carlo się jej oświadczył biega za nim jak pies za suką. Ironia losu. Jestem zła na nią chociaż gdy Miki wyznał mi miłość zachowywałam się podobnie. Zaczyna się robić ze mnie egoistka.

Znowu paranoja. Jest ze mną coraz gorzej. Znowu jest ze mną gorzej. Chyba muszę się wybrać do psychologa. Może mi to pomoże.

Jak dobrze, że mam jeszcze swoje ubrania z Polski. W moim rodzinym kraju będzie zimno. Dlatego spakowałam jeansy, swetry, kozaki, bluzy i kurtę z korzychem. Ciekawe po co mi tyle ubrań. Wzięłam walizkę i udałam się w stronę schodów aby zanieść ją do auta.

-Zostaw. Ja to wezmę-przede mną pojawiła się Emi

-Dzięki

-Wybacz, że ostatnio nie poświęcam ci wystarczająco czasu

-Spokojnie. Mam nadzieję, że gdy weźmiecie ślub to będziemy mieszkać razem i będzie mieć więcej czasu.

-Napewno będziemy

Emi postawiła walizkę na dole.

-Idziesz jeszcze do Michele?

-Chciałabym ale nie wiem co robi

-Przekonaj się a ja zaniosę to do auta

Przytuliłam ją

-Dziękuję. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mogłam sobie wymarzyć

-Przestań bo się popłacze i rozmarzę mi się makijaż. Mój narzeczony się wystraszy i nie będziemy razem mieszkać

-Jak to zrobi to ukrade Mikiemu pistolet i go okalecze. Tak na dobre

Razem się zaśmialiśmy.

-Idź porozmawiać z Michele za nim wylecisz i za nim przyjdą ludzie od biznesu

-Racja

Udałam się do biblioteki. Zawsze zastanawiałam się dlaczego to pomieszczenie nazywało się bibliotekę. Tam nie ma książek, tylko jakieś segregaty i pełno teczek. Zapukałam i gdy usłyszałam "proszę" weszłam do środka. Michele stał na balkonie z papierosem w ręce. Poczekałam aż wypali i dopiero wtedy do niego podeszłam.

-Gotowa?-Zapytał obejmując mnie w tali

-Byłabym bardziej gdybyś leciał ze mną

-Obecuje, że gdy tylko skończę spodkanie odrazu się spakuje i wsiadam w pierwszy samolot do Polski

Stanęłam na palcach aby pocałować go w usta.

-Mam nadzieję, że szybko skończysz spodkanie

-Ja też. Jeszcze nie wyleciałaś a ja już za tobą tęsknie

-Ja również. Za nim wylecisz zadzwonisz? Przyjedziemy po ciebie-położyłam rękę na jeszcze płaskim brzuchu

-Oczywiście

-Dziękuję. Już nie mogę się doczekać

-Ja również kochanie. Chodź, odprowadzę cię abyś się nie spóźniła na samolot. Marek napewno by się denerwował

-Pewnie tak. Kocham cię

-Ja również, może nawet bardziej

-Nie wydaje mi się

Wyszliśmy z biblioteki i opuściliśmy dom. Na podjeździe stał mój Mercedes. Michele obiął mnie jeszcze raz w talii i przyciągając do siebie bliżej pocałował w usta. Brutalnie i namiętnie jednocześnie. Zawsze się zastanawiałam jak to możliwe.

-Do zobaczenia w Polsce, mężu

-Do zobecznia, żono-uśmiechnął się i pocałował mnie jeszcze raz

Wsiadłam do auta i pojechałam na lotnisko. Tak bardzo chciałam aby Michele siedział koło mnie, abym mogła się teraz przytulić i później w samolocie. Przywiązałam się do niego i nie chce go opuszczać.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Ten rozdział idealny nie jest. Wiem. Za niedługo pojawi się Epilog. Postaram się aby był dłuższy niż ten tutaj

Gangster z Sycylii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz