#85 to nie jest pożegnanie

25 4 99
                                    

 ♫ olivia broadfield - gone


Trwanie u boku wspaniałego Benjamina Warda powinno być nagrodą, nie karą. Dlaczego więc nie potrafi opanować drżenia? Dlaczego słyszy bicie własnego serca, ale nie wierzy, że wciąż je ma? Dlaczego musi się cofnąć do początku, który w zamian przewartościuje całe jej dotychczasowe życie?

Ciaśniej otula się ramionami.

Niczym zamrożona w czasie, stoi nad jedną z walizek. Czuje wszystko, czego nie powinna czuć. Strach. Przed tym, co dobrze znane. Nienawiść. Do tego, który zgotował jej ten los. Przywiązanie. Do kogoś, do kogo nigdy nie powinna była się przywiązywać. I wie, że nie może zrobić nic, aby oczyścić duszę.


/


Ostatnie dwa mosty do spalenia. Ostatni głębszy oddech, który będzie musiał wystarczyć na bardzo, bardzo długo. Powroty do punktu wyjścia bywają trudne, ale nie niemożliwe. Wystarczy odpowiednio mocno się postarać.

Tej nocy znów o nim śniła. Jego twarz wyrażała cały repertuar emocji. Zawód. Zwątpienie. Pogardę. Strzępki uczuć, które doniedawna do niej żywił ulatywały na jej oczach. Ten widok doprawiony świadomością tego, że w najbrzydszy możliwy sposób zmusiła go do odejścia, będzie prześladował ją aż do nędznego końca.

Jej końca.

Wplata palce we włosy i pochyla się nad łóżkiem. Stos leżących na nim rzeczy można określić jednym słowem: chaos. W podobny sposób mogłaby opisać swoje życie. Jest tam wszystko... Ubrania. Cudze, te same, których będąc sobą nigdy nigdy by nie kupiła. Płyty. Świadczące o nienagannym guście muzycznym tego na A. Stos papierzysk. Piosenek, będących rzeczowym dowodem na to, jak uparcie ją kochał.

Ciekawe czy Nina, ta sprzed wypadku, równie mocno dałaby mu w kość? Ciekawe, czy w akcie szalonego heroizmu wymieniłaby swoją wolność za jego? Ciekawe, czy potrafiłaby grzecznie wrócić do swojego chłopaka?

Osuwa się na kolana i zaciska palce na brzegach łózka. Cichy głosik w jej głowie próbuje mącić, dowodząc, że jeszcze nie jest za późno, żeby wszystko naprawić, że razem znajdą sposób na wygrzebanie się z tego bagna, że wciąż może mieć to, czego zapragnie. Ale jest też on. Głos rozsądku. Oceniający. Bezlitosny. Prawdziwy. Mówiący, że się spóźniła, że Adrien na pewno niczego nie zechce z nią naprawiać, bo jej nienawidzi, a Benjamin to prezent od losu, na który i tak nie zasłużyła.

Rosnąca gula w gardle nie pozwala ani na płacz, ani na złapanie oddechu. W takim stanie znajduje ją on. Jej ostatnia deska ratunku, albo jak kto woli, sposób na odkupienie ułamka win. Kiedy, głośno wzdychając, kładzie dłoń na jej ramieniu, ona się odwraca. Nie potrzebują wiele. Wystarczy jedno spojrzenie.

Gdy przyciąga ją do siebie, ona wtula w niego całym ciałem i ukrywa twarz w zagłębieniu jego karku. Pachnie papierosami i miętówkami. Od kiedy on pali?  Minęło kilka tygodni, a dla niej wszystko, co związane z Olivierem nadal jest nowe. Nie jest już tym małym chłopcem, jakim go zapamiętała. Przerasta ją o głowę i ma w sobie całkiem sporo z Adriena. Nic dziwnego, skoro pod jej nieobecność Levine wziął go pod swoje skrzydła, dając o wiele więcej niż kiedykolwiek dałaby mu ona, czy rodzice. Ta szorstka przyjaźń ukształtowała go o dużo mocniej niż najbliżsi. To najlepszy dowód na to, że w przypadku rodziny Welchów więzy krwi nigdy nie miały znaczenia.

Bierze pierwszy płytki oddech. Zalewa ją poczucie winy. Nie była dla niego najlepszą siostrą. Prawdę mówiąc, nie była żadną siostrą. Kiedy to do niej dociera, zawstydzona próbuje się od niego odsunąć. Z marnym skutkiem.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz