#89 zagubiona w deszczu

679 87 43
                                    

TRZY LATA PÓŹNIEJ


♪ taylor swift - this is me trying


Jedna kawa

Druga.

Trzecia.

Chce zdobywać ją powoli. Odzyskiwać po kawałku. Cała przecież należała kiedyś do niego. 

Mieć ją na nowo, początkowo było tylko sprawą honoru, dopiero z czasem sprawa honoru zamieniła się w pragnienie, a pragnienie w obsesję. 

Zabawny, małomiasteczkowy akcent dziewczyny z północy Francji brzmi dziś równie czysto, co kiedyś. Nigdy się go nie pozbędzie, tego może być pewna. I co z tego, że puściła z dymem całą niegdysiejszą kruchość i niewinność? Co z tego, że z jej ust padło tyle gorzkich słów? Co z tego, że nigdy nie pokocha go równie mocno, jak on kocha ją? Nie wini jej. Nowa wersja w niczym nie ustępuje poprzednim, bo Benjamin Ward jest zaprogramowany na kochanie każdej z nich.

Jest wspaniała. 

Na jego usta wstępuje błogi uśmieszek. 

Wyważona.

Poważna.

Nieswoja.

Fascynująca.

Obca.

Czasem coś odciąga jej uwagę. Siada wtedy przy kawiarnianym stoliku, opiera łokcie na parapecie i wlepia zamyślony wzrok w brudną szybę. Bez wytchnienia, z ledwo skrywanym zaciekawieniem, odrobinę znudzona, śledzi uciekających w popłochu ludzi - rodowitych Brytyjczyków zrobionych z cukru, anonimowych pracowników wielkich molochów. Czy już wie, że nie da rady cofnąć czasu, żeby na powrót stać się częścią tego miasta?

W innym życiu, niegrzeszący cierpliwością, Benjamin przysuwa się bardzo blisko, łamiąc tym samym wszelkie konwenanse i zaczyna coś szeptać jej na ucho. Czasem z mniejszym sensem, czasem z większym. Mówi wiele. Że kocha, że są dla siebie stworzeni, że wybacza drobne głupstewka, których się względem niego dopuściła, że ufa. I to zaufanie, właśnie, ma stanowić nowe podwaliny pod tę cudem uratowaną unię dusz. Sens płynący z tych słów nie dociera do niej nigdy. Tylko ton jego głosu zmusza ją do oderwania nieprzytomnego wzroku od przypadkowego człowieka, obrzucenia B. równie przytomnym spojrzeniem, a wreszcie i do uśmiechu. Najbardziej zachowawczego, jaki kiedykolwiek widział, ale przeznaczonego wyłącznie dla niego. Dałby sobie za to obciąć rękę. 

Dziś robi coś więcej. Nieważne, że Nina wytyczyła sztywne granice. On wytycza swoje. Wciąż jest w nim sporo ze starego Benjamina Warda. 

Przysuwa się bliżej. Nie zauważa. Jest zbyt zajęta. Tym, co zwykle. Niebyciem. Gdy on odgarnia włosy z jej szyi, ona ani drgnie. Nadal tkwi w tym swoim małym świecie. Świecie, w którym jest miejsce dla wszystkich, poza Benjaminem.

Zagubiona w deszczu.


/


Jego ręka zawisa nad jej ramieniem akurat w momencie, w którym tuż nad jego uchem rozlega się niepokojąco znajomy, do przesady życzliwy głos:

 Chyba mam déjà vu.

Powoli, z ociągnięciem, niczym nakryte na niecnym uczynku dziecko, podnosi głowę. Nina lekko się porusza. A potem sztywnieje. Obcy głos nie jest znowu taki obcy. Właścicielem jest ktoś, kto postanowił przypomnieć o swojej nudnej egzystencji w najmniej sposobnym momencie. Należy do niego. Do Adriena. Dawnej, (nie)zapomnianej fascynacji Niny.


Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz