#65 blondynki tak już mają

19 5 33
                                    

♪ elton john - razor face


Tego ranka wskazówki zegara jeszcze nie raz staną w miejscu. Zdążą minąć miliony lat świetlnych nim rozbryzgująca się na boki kawa zabrudzi wszystko wokół. Nim stare, szklane drzwi wydadzą z siebie przeciągły, złowróżbny jęk. Drugie tyle, nim na ustach pewnej brunetki zadrży wszystkowiedzący, przedwczesny uśmieszek. I, wreszcie, nim do trojga zainteresowanych dotrze oczywista, choć słodko-gorzka prawda. Życie bywa przewrotne, ale czy można je za to winić? To przeklęte, deszczowe miasto nigdy przecież nie słynęło z dochowywania tajemnic!


/


Skruszone mury. Wspaniałe możliwości. Bajeczne początki. I one. Dźwięk dzwoneczka, który zwiastuje towarzystwo. Stukot obcasów. Echo odbijającego się od posadzki plastikowego kubka z kawą. Nachalność dźwięków, potrzeba jutra, malutka iskra, ta sama, która sprawie, że odskakują od siebie niczym porażeni prądem.

Dziewczyna o czekoladowym spojrzeniu miewa tylko dobre wejścia. Nie mniej efektowne niż wyjścia. Na nic zgrzytanie zębami. Na nic kwaśne miny. Na nic cisnące się na usta przekleństwa. Tego ranka są na widelcu. I bez żadnych ale nie będzie to smaczne danie.

Dla Chloe Moritz wyrok może być tylko jeden. Bezwzględny. Jednostronny. Przeszywający niczym nóż. Winna. I w gorącej wodzie kąpana. Nie to, co on. Olivier Welch zachowuje kamienną twarz aż do samego końca. Nawet wtedy, kiedy dociera do niego, że wpadł niczym śliwka w kompot, a obojętna mina tej, która nigdy nie miała oglądać ich razem, zaczyna przyprawiać go o gęsią skórkę. Myślami sięga do dnia, w którym Nina Welch, alias troskliwa starsza siostra, wpakowała się ze szpilkami w jego paskudnie dekadencie, odrobinę adrienowe życie i puściła je z dymem.

Ach, cóż to były za czasy!


/


Kątem oka zerka na swą nową, niewydarzoną dziewczynę. Cwana bestia. Zaplanowała sobie ten poranek od A do Z. Zdradza ją każdy detal. Ogniki wesoło igrające w lazurowych tęczówkach. Zadziornie zagryziona dolna warga. No i ta mina... mina winowajcy. Mówiąca ani mniej, ani więcej niż stare dobre: ups. Brak skruchy zabija uczucia podstępnie i bardzo powoli. Ponoć. Lecz nie te. Moja nowa, niewydarzona dziewczyna... Ściąga brwi. O. Jak to w ogóle brzmi? Jak dziwacznie! Jak zabawnie! Jak... słodko. Tylko czy aby nie nazbyt... obco? Olivier Welch i Chloe Moritz?

Halo... jest tam to?

Kubeł zimnej wody pilnie poszukiwany.

Niewątpliwie na wczoraj.

/


Co strzeliło mu do głowy, żeby zadać się z Chloe Moritz? Pragnienie chronienia tej kruchej istotki za wszelką cenę? Kilka gramów zaangażowania? Tona fascynacji? Uśmiecha się do swoich myśli. To i o wiele, wiele więcej. Nie od dziś wiadomo, że pociąg do kłopotów to rodzinna cecha Welchów. I on nie jest w tym względzie wyjątkiem. Ta historia właśnie zatoczyła koło, ale czy mogła zakończyć się inaczej?

Nie, naturalnie, że nie mogła.


/


Trzy tygodnie deszczowego, rozwiewającego włosy na wietrze, kwietnia. Góra trzy tygodnie... Aż trzy tygodnie. Przepis na cudowną katastrofę. Ewentualnie najbardziej pokręcony i nieprzewidywalny okres w życiu młodego Oliviera Welcha. Robienie tego jak należy. Leżenie z nią na masce pożyczonego od Adriena samochodu i liczenie gwiazd. Tańczenie do upadłego przy dźwiękach The 1975. Obściskiwanie się w ostatnim rzędzie sali kinowej. A dziś? Stawianie czoła szarej rzeczywistości. Tej samej, która lada chwila zdepcze ich małe, kruche niebo. Rzeczywistości imieniem Nina.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz