#34 [I] to prawda stara jak świat

58 5 13
                                    

♪ milo greene - what's the matter?


Godzina zero wybiła w chwili, w której on, ni stąd, ni zowąd, wtargnął do kawiarni z gitarą w jednej dłoni, butelką whisky w drugiej i zbolałym, ale wciąż paskudnie dobitnym uśmieszkiem. Rozciągniętym od kącika do kącika. Doskonale obrazującym wisielczy humor nieszczęśnika uparcie starającego się za jednym zamachem utrzymać i fason, i... pion. I diabli wiedzą, co tam jeszcze.

O ile ten pierwszy zdawał się być przyklejony do niego na amen, o tyle ten drugi, stracił dużo za wcześniej niż by sobie tego życzył. Czyli jakoś w połowie drogi do stolika. Drogi przebytej krokiem może odrobinę nazbyt zygzakowatym i chwiejnym, ale wciąż tak samo pełnym wdzięku!

W międzyczasie czujny wzrok najbardziej anonimowej dziewczyny w tym mieście z uwagą śledził każde z tych jego nieprzemyślanych poczynań.

Czy ktoś taki, jak Adrien Levine, mógłby chcieć od życia czegoś jeszcze?

/

Jak jej tam było? Pamiętasz to wyniosłe spojrzenie spod wiecznie roziskrzonych oczu? Levine wzrusza ramionami. To może chociaż przypominasz sobie grymas na tych ładnie zarysowanych ustach? Ten sam, który zawsze rościł sobie prawo do nazywania siebie uśmiechem? Kolejne obojętne wzruszenie. No ale chyba nie powiesz mi, że wymazałeś z pamięci tę żelazną konsekwencję, która zawsze czyniła ją doskonałym materiałem na domorosłą Królową Śniegu? Adrien wzdycha w duchu. Nie, skądże znowu. Jakże by w ogóle śmiał! Nie wymazał. Błoga, butelkowana dziś, niepamięć idzie więc w odstawkę na rzecz... Jej całej. A ściślej mówiąc, tych długich, cholernie zgrabnych nóg, których na przekór całemu światu, czytaj: jemu, nie omieszkała zasłonić.

Brunet oderwawszy od nich wzrok postanawia zaszczycić spojrzeniem swoje buty. I wreszcie uświadomić sobie najważniejsze. Najbardziej dojmującą oczywistość tego ranka - rodzaj stosunków, jaki obecnie łączy go z ową damą. A ściślej mówiąc, jego mało upojny brak. Może i na dłuższą metę do bólu żałosny, ale chociaż bardzo rozsądny. To chyba właśnie temu ostatniemu zawdzięcza to, że potrafi teraz unieść się honorem i całkiem zgrabnie powstrzymać się przed pełnym uznania gwizdnięciem.

To tym bardziej obiecujące, że tego ranka nie ma dla niego jaśniejszej rzeczy ponad tą, że... Panna Welch lada chwila stanie się dla niego absolutnie przezroczysta. I, z łaski swojej, niech taka już raczy pozostać.

/

Brunet uśmiecha się szelmowsko. Nawet nie stara się patrzeć w swoim ulubionym kierunku. Zamiast tego pożycza od niej szczyptę żelaznej konsekwencji i wciela nowo odkryte zasady w życie. Nim jednak to robi, nie odmawia sobie zrobienia czegoś jeszcze. Tak z zasady i dla zasady.

Nie omieszka, po raz ostatni, otaksować jej jednym z tych przydługich spojrzeń oraz zadać sobie w myślach tego palącego, teraz już ani odrobinę nie zobowiązującego, pytania: Kiedy to Nina Welch, u diabła, zaczęła nosić taaakie... krótkie sukienki? Levine obojętnie wzrusza ramionami. Odpowiedź nigdy nie była bardziej oczywista: wtedy, kiedy Adrien Levine stracił dla niej coś więcej niż tylko czas.

Głowę.

Jej gorzka mina zdradza tak wiele, że nawet dziecko by się domyśliło, co takiego chodzi jej po głowie. Brunet uśmiecha się pod nosem. Biedactwo. A będzie jeszcze biedniejsza. Już on się o to postara.

/

Żeby odrobinę uatrakcyjnić widowisko, nieco podkręcić grobowy nastrój oraz poprawić swój nieznośnie podły humor, doprawia je kilkoma nieistotnymi szczegółami. Na pierwszy ogień idzie potknięcie się o pobliskie krzesło, które w konsekwencji, ku jego zadowoleniu, nie tylko skutecznie zwraca jej uwagę, ale nieomal przyprawia ją o zawał serca.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz