#10 nie było żadnej piątkowej nocy

87 16 25
                                    

♪ austin plaine - glasgow

Nina pozwala sobie na moment zadumy w chwili, w której on robi wszystko inaczej niż zrobiłby Ward. Parkuje samochód w poprzek chodnika, wysiada bez otwierania drzwi, nie fatyguje się, żeby otworzyć te po jej stronie. Z mało dyskretnym uśmiechem na ustach sięga po jakiś przedmiot. Na Ninę zerka zaledwie. Przelotnie i niezbyt uważnie. Potem rzuca gdzieś w przestrzeń beztroskie: pospiesz się! i rusza przed siebie. 

Welch wychyla się nieco, przekrzywia głowę i patrzy w ślad za nim. Na nosie designerskie Ray Bany. We włosach artystyczny nieład. Ramoneska. Rękawy podwinięte gdzieś do połowy ramion. I bazgroły. Cała masa bazgrołów. W ręku Gibson. Et cetera. Można by wymieniać bez końca. 

Levine mija po drodze dwóch mężczyzn w przezabawnych czapeczkach. Policjantów. Przystaje. Witają się. Klepią po plecach. Rozmawiają ze sobą jak starzy dobrzy znajomi.

Na widok dwóch umundurowanych osobników dziewczyna wyskakuje z samochodu jak oparzona. Poprawia luźny sweter i krzyżuje ramiona. Sili się na obojętność. Plecami opiera się o błyszczącą w słońcu maskę. Palcami zaczyna gładzić jej fakturę. Wiśniowy lakier i ani jednej rysy. Czy Adrien bardzo by się rozzłościł? Długo przypatruje się tamtym. Wzrokiem wierci im dziury w plecach. Przywiózł ją na swój własny koniec świata, do niejakiej East End, dzielnicy biedaków i ekscentryków, tylko po to by teraz zostawić na pastwę losu, samą w swoim koszmarnie zaparkowanym wozie?

Odrapane zabytkowe kamieniczki z czerwonej cegły, kilka domów w starym, dobrym angielskim stylu, ściany pokryte paskudnym graffiti, chodniki skąpane w lśniącym słońcem deszczu... Oszołomiona tym natłokiem obrazów uśmiecha się ostrożnie. Jakie to inne od najpiękniejszego miasta na ziemi. Jakie fascynujące.

Natychmiast porzuca tę nieśmiałą myśl. Po raz ostatni zerka w stronę tamtych. Mimowolnie mruży oczy. Najzgrabniejsze nogi w Londynie i najładniej wykrojone usta w całej Wielkiej Brytanii. Nina zna początek, zna środek i zna koniec tej historii. Ogarnia ją mała niemoc.

Obserwuje każdy ruch tamtej. Zakrada się od tyłu. Zakrywa mu oczy. Każe zgadywać. On nie ma wątpliwości. Żadnych. Wybuchają śmiechem. Jednocześnie. Ona wplątuje mu palce mu włosy, on ją obejmie. To się dzieje. Wzdycha zdumiona. Napotkawszy prowokacyjne spojrzenie ładniutkiej, pełnoletniej zaledwie Rizzo, zakłopotana odwraca wzrok.

Robi to z przyjemnością. Siła chłodnego opanowania, skrzyżowanie ramion i to, czego tak bardzo nie znosi Adrien. Zniknięcie bez słowa wyjaśnienia. Idąc, z uporem patrzy przed siebie. Wie, że nie powinna się odwracać.

Nina Welch i beznadziejne skrojona kawiarnia sukienka? Nina Welch zmywająca gary i roznosząca kawę? Nina Welch i Adrien Levine w jednym pomieszczeniu? – Po moim trupie... –kwituje bezgłośnie, chora ze złości. Nagle coś do niej dociera. Wybrała go na przekór Adrienowi. Wybrała Warda, bo Levine za bardzo naciskał. Dziś nie robi tego wcale. Nie naciska. Traktuje ją inaczej.

Mimowolnie pociąga nosem. Dłońmi pociera ramiona. Kurtka została na tylnym siedzeniu. Trudno. Po co jej kurtka, skoro ma to waniliowe niebo i różowe chmury przetykane miejscami drobną siateczką czegoś szarawego? Po co zdrowy rozsądek, skoro dziś miała nie zawracać sobie nim głowy? A zaufanie? Doprawdy... całkowicie zbędne.

Czuje czyjeś palce na swoim ramieniu i słyszy lekko zachrypnięty głos tuż przy uchu.

– Dokąd to?

Nie patrząc za siebie, z irytacją strąca jego palce i krzyżuje ramiona.

– Tam, gdzie ciebie nie ma.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz