#53 szczypta autodestrukcji

25 6 61
                                    

♪ of monsters and man - empire


Szczypta autodestrukcji. Morze alkoholu. Kilka godzin niezobowiązującej zabawy. Kolejna śliczna buźka do kolekcji. I voilà! Słodko - gorzki koniec jest już blisko. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jego czekoladowe tęczówki patrzą na niego tak, jak jeszcze do niedawna patrzyły tamte. (Nie) zadowolony z siebie i pijany bardziej, niż kiedykolwiek wsuwa dłoń pod bluzkę stojącej nad nim dziewczyny. Gorąco liczy na to, że oberwie.

Chciałby.

Gdy, próbując doszukać się jakiejkolwiek głębi w pozornie znajomych oczach, zatapia palce w pachnących urojoną wanilią, sztywnych od lakieru włosach, ich właścicielka bezceremonialnie zaczyna się do niego dobierać. Jest taka dosłowna. I absolutnie nie podobna do tej na N.

Cudownie.

Czy jest jej jakoś na imię?

Levine, czując jak Nieznajoma bez skrępowania siada mu na kolanach, a potem zaczyna śledzić palcami kontury jego tatuaży, zamyka oczy. Ona robi to inaczej. Bez większych ceregieli. Od razu widać, że przyszła tutaj w wiadomym celu. Zależy jej na tym na czym powinno zależeć i jemu. Na jednej, góra dwóch niezobowiązujących nocach. O, tak. To by mogło być naprawdę perfidne deja vu. Ale nim nie jest. I w tym cały problem.

Adrien z podszytą przekorą irytacją zaciska palce na nadgarstku dziewczyny. Zbyt mocno, zbyt pospiesznie. Powinna pisnąć z bólu, zezłościć się, no może chociaż zmarszczyć te swoje idealnie wyregulowane brwi. Skąd. Ma do czynienia z kolejną, podobną do Julie, desperatką. Jak zwykle, o jakąś połowę od niego trzeźwiejszą, nie zadająca uzasadnionych pytań, łatwo sterowalną.

Żadną tam Niną.

Trafił do raju?

Się okaże.


/


Powinien zrobić to po swojemu. Rzucić rozsądek w jasną cholerę. Odprężyć się. Przymknąć oko na małe niedogodności. Przyjąć do wiadomości, że tej nocy procenty nie zrobią tego, co do nich należy. Nie sprowadzą amnezji. Nie sprawią, że Nina Welch zniknie z powierzchni ziemi. Nie wymarzą żadnego ze wspomnień. Uczynią za to co innego. Znieczulą. Jej palce okażą się być niezastąpione. Będą dosłownie wszędzie. Nie przestaną kleić się do rozgrzanej skóry. Prowokować do głupot. Bawić jego włosami. Dawać nadzieję.

Na to, że jednak da radę.

Utopić się w tych tęczówkach.


/


Uśmiecha się w odpowiedzi na cichy, leżący u podstaw lekkiego upojenia alkoholowego, chichot. Przyjmuje go ze zrozumieniem. Jej błyszczące, nie mające za wiele wspólnego z czekoladą, oczy mówią mu to, co mówić powinny. Jest oczarowana, to oczywiste. Jeszcze kilka miesięcy temu byłby zachwycony, dziś jednak nie czuje nic ponad znużenie. Znużenie jej dotykiem. Znużenie zalotnym uśmieszkiem. Znużenie każdą nieczystą myślą przyklejoną do jej interesującej buzi. Znużenie sobą.

A jednak. Słowo się rzekło. Wet za wet, panno Welch. Czy uwierzyłabyś, że po tym wszystkim znów znajdziemy się w stanie wyjścia? Zaufaj mi, tym razem to już na dobre.

Nie chcąc się nad sobą użalać, w zamiarze zaserwowania tej obcej dziewczynie czegoś więcej, niż tylko udawanego zainteresowania, muska jej policzek, a kiedy ona pod wpływem tego dotyku zaczyna rozpływać się w kolejnym błogim uśmiechu, on posuwa się o krok dalej. Robi to, co powinien. Delikatnie ujmuje brodę jasnowłosej w dwa palce i całuje ją. Jest w tym coś zakazanego, wyrachowanego. Bo ta jedna rzecz nigdy nie ulegnie zmianie. Bo Adrien Levine wciąż bezbłędnie potrafi odgadywać kobiece życzenia. Bo, gdyby zapomniał jak to się robi, niewątpliwie przestałby być sobą.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz