♪ the album leaf - within dream
Olivier Welch lawiruje między stolikami w OTH Cafe. Chociaż ciało daje mu porządnie w kość, nadal rozpiera go energia. Wierzy w siebie. We własne szczęście. W to, co prędzej czy później coś osiągnie. Jest ponadczasowy. Dziś stanowi kwintesencję samego siebie. Nareszcie wyswobodził się spod wpływu stukniętej matki, snobistycznego ojca oraz jej... Niny.
Zmęczony ociera pot z czoła. Przystaje na moment i opiera się o ścianę. Drżenie kolan tylko się nasila. Zaciska zęby. Nie dla niego fotel prezesa i dziwki na telefon. Woli być bezdomnym anarchistą, niż własnym ojcem.
Wytrzyma.
Rzuca okiem na witrynę. Zapada zmrok. Przenosi wzrok na jeden ze stolików. Ten w najciemniejszym kącie sali. Wszyscy wyszli, ale nie ona. Siedzi bokiem. Jest sama. Jak gdyby nigdy nic czyta gazetę. Niepewnie rozgląda się po pomieszczeniu. Za dziesięć minut zamykają. Nie ma ochoty na kolejny stolik.
Przenosi błagalny wzrok na obserwującego go, od dłuższej chwili, chłopaka. Ten rozkłada ręce i wskazuje mu kąt sali. Na jego ustach rysuje się ponaglający uśmiech. Olivier posyła mu pełne wyrzutu spojrzenie. Jest nieubłagany. Wzrusza ramionami, zerka znacząco na zegarek i opiera się o framugę służbowych drzwi. Jego lekko przymrużone oczy zdają się mówić: wolisz wrócić do matki? To go motywuje. Przeklina w myślach nadgorliwość kelnera, ale bez słowa wlecze się do stolika. Po drodze zabiera jeszcze kartę, którą za chwilę przed nią położy.
– W czym mogę służyć?
Dziewczyna z pewnym ociągnięciem odkłada czasopismo na bok i powoli podnosi wzrok. Osobliwe. Na ustach uśmiech, w oczach mord. Wygląda dokładnie tak samo, jak wtedy , kiedy się złości. Welch zatacza się i cofa przygnieciony ciężarem jej spojrzenia, całkowicie nieprzygotowany na mające się rozegrać wydarzenia, jeszcze bardziej zmęczony niż przedtem.
Z trudem łapie oddech.
– Nina? Ty tutaj...?
– Poproszę kawę. Przepraszam, czy my się znamy?
Te same rysy twarzy, znajomy głos, obcy akcent, rzucające się w oczy wyniosłość i konkretność. Jest inna. Silniejsza i z pewnością o niebo brutalniejsza w słowach. Z trudem rozpoznaje w niej tamtą irytującą i wiecznie roześmianą, kościstą nastolatkę. Nie jest nią. Może w ogóle nie jest już Niną? Welch zmusza się do uśmiechu. Bardzo kanciastego uśmiechu. Będzie udawał głupiego. W tym to akurat jest mistrzem.
Nie widział jej od trzech lat. Miałaby wrócić? Właśnie teraz? Akurat dziś? Nonsens. Ogarnia go przemożne uczucie ulgi. Jego siostra wyjechała z ojcem do Francji. I lepiej, żeby tak zostało. Oddech chłopaka zaczyna się normować, serce bije już w wolniejszym tempie. Spokojniejszy niż kiedykolwiek, z przesadną uprzejmością, zwraca się do dziewczyny:
– Wybacz, musiałem cię z kimś pomylić.
Nieznajoma ze zrozumieniem kiwa głową i oddaje mu kartę. Ani trochę nie zmieszana, za to bardzo znudzona.
– Nic się nie stało. To się zdarza. Przyniesiesz mi White Americano? Na wynos, jeśli można. Jestem spóźniona.
Karta trafia do jego rąk, dziewczyna się uśmiecha, on przytakuje. Poszło gładko. Zatrzymuje wzrok na jej szczupłym nadgarstku. Unosi brew. A niech to. Jego oczom ukazuje się blizna wielkości pudełka zapałek.
Rzednie mu mina.
Miał wtedy osiem lat, Nina prawie jedenaście. Spadła z drzewa. Jak dziś pamięta histeryczny płacz matki i wrzaski ojca. No i zakazy. Całe morze zakazów. Pamięta również jego. Warda - zdziwaczałego dwunastolatka, samozwańczego poetę, dzieciaka bez charakteru, który łaził za Niną jak wierny pies, którym zresztą był, co rezolutne dziewczę zawsze potrafiło obrócić na swoją korzyść.
CZYTASZ
Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINA
RomantikNina Welch nigdy nie przegląda się w oczach innych w obawie przed tym, co mogłaby w nich dostrzec. Adrien Levine unika luster - nie potrzebuje ich, bo przecież doskonale wie, z kim na do czynienia. Nieważne, jak mocno by się starała i tak nie wyjd...