#76 powolne spalanie

45 5 70
                                    

Ktoś tutaj ma złamane serce i ja też. Wierzcie lub nie, ale to jeden z tych rozdziałów, których zarys akcji nosiłam w głowie od kilku dobrych lat, tylko nie potrafiłam go przelać na papier. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wreszcie mi się to udało.

Ps. uwielbiam Adriena, ale zasłużył sobie. I to jak cholera.

***


♪ snow patrol - set down your glass


Serca.

Są od tego, aby je łamać.

Z uśmiechem na ustach.

Bez krępujących sentymentów.

W mgnieniu oka.

Ty wiesz.

Osiągnęliście w tym mistrzostwo.

Symetria.

Dzielicie ją.

Przez dwa.


/

Zagryzasz usta. Mdłości przychodzą falami. Łzy ciekną po policzkach. Rezygnacja nosi bliskie ci imię. Twoje. Podciągasz nogi aż pod samą brodę i oplatasz je ramionami. Tylko to chroni cię przed rozpadnięciem się na miliony atomów.

Tylko to.

Życie zagrało ci na nosie. Przegrałaś. Nie ty jedna. Dowód? Ten z numerem jeden siedzi kilka krzeseł dalej. Wbijasz w niego napastliwy wzrok. Zawsze cię lubił, ale jakoś tak bez wzajemności. Przyjechał tu aż z Francji. Ma niewiele ponad czterdzieści lat, paletę zmartwień wypisaną na twarzy i cholernie trudny orzech do zgryzienia. Próbuje grać opanowanego ale pot, który strumieniami spływa mu po twarzy, niweczy jego zamiary.

Kiepski z niego aktor.

Z zaciekawieniem przekrzywiasz głowę.

To stan przedzawałowy?

Mężczyzna poluźnia ciasny kołnierzyk białej koszuli i po raz setny przeciera chustką czoło.

Bardzo możliwe.

Powinnaś okazać odrobinę troski i podnieść go na duchu, ale to ostania rzecz, na którą masz dziś ochotę. Walter Welch, znany także jako ojciec roku, czy chce tego czy nie, stanowi część tej ohydnej układanki. I co z tego, że jest najbardziej parszywym w całym Londynie? Rodziców się nie wybiera. Takiej nocy jak ta, lepiej mieć w zanadrzu jakiegokolwiek.

Drugi koniec poczekalni prezentuje się o niebo ciekawiej. Dla ciebie. Numer dwa. Niewidziany od dawna. Stoi tam. Na miękkich nogach. W pół pionie. Przerażony niczym dziecko. Nieodrodny syn swojego ojca. Wcisnął się w najciaśniejszy kąt korytarza, zupełnie jakby liczył na to, że pozostanie niezauważony.

Chciałbyś, Oli, chciałbyś.

Wygląda lepiej niż pan W., trochę jakby miał zwymiotować, ale zważywszy na okoliczności, to i tak dzielnie się trzyma. Smutki zapija zimną kawą z automatu, a strach maskuje wzrokiem bezmyślnie wbitym w posadzkę.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz