#79 pożegnanie, którego nigdy nie było

30 4 64
                                    

♪ rhodes - this shouldn't work


Weź ją do ręki. 

Niecierpliwie obejrzyj okładkę. 

Otwórz na losowej stronie. 

Gorączkowo prześledź palcami kontury liter.

Czujesz to?

Czy naprawdę byłeś tak naiwny, żeby wierzyć, że wasza wspólna droga dobiegła końca?

Przyznaj, że byłeś.


Los nie pozostawia ci wyboru. Wciska w ręce opowieść. Taką, której grzechem byłoby nie przelać na papier. Wystarczy dodać kilka brzydkich, ale jakże istotnych faktów. Zaszczycić maszynę do pisania swym nieutulonym żalem. Odrobinkę zmieszać z błotem ulubioną niegdyś dwójkę.

Wystarczy.

Przyszłość jest na wyciągnięcie ręki. Gotowy na przygodę swojego życia? Popłyniesz z prądem czy pod prąd, Benjaminie?


/


Odkłada przypadkowe, opasłe tomisko na półkę. Nie jest gotowy. I chyba nigdy nie będzie. Przyciska palce do skroni. Zaczyna cicho liczyć pod nosem. To na nic. Gonitwa myśli nie pozwala mu wyłowić tej najrozsądniejszej.

Dziesiątki pytań bez odpowiedzi zadanych każdej z tych bezsennych nocy. Leniwe, wiosenne przedpołudnia okraszone dobrym winem i wystawami. Poczucie nie dającego się dopełnić szczęścia.

Jego wzrok pada na barek. Nie pił czystej od tygodni, chcąc jakoś naprostować swoje koślawe życie i stać znośniejszą wersją Benjamina Warda. Naprawdę się starał. Specjalnie dla niej. A ona? Doceniała. Troszczyła się. Była obok.

Ideał, nie kobieta.

Związek z Julie, wyjazd do Francji i praca w redakcji przewartościowały jego istnienie. Były niczym przebudzenie. Pieprzony dar od losu. Niezasłużona nagroda. Ba, żeby nie rzec, że wszystko to naraz.

Nareszcie zaczęło mu zależeć. Odnalazł siebie w mieście, którego kiedyś nienawidził całym sercem. Odetchnął pełną piersią. Mógł móc i mieć. Poza jednym. Nią. Swoją słabostką. Niegdyś obsesyjną. Dziś nieodżałowaną i boleśnie utraconą. Została w Londynie, setki kilometrów stąd, a on nic nie mógł na to poradzić.

Aż do teraz.

Nieoczekiwany telefon sprawił, że serce nieczułego Benjamina Warda na moment stanęło. Druzgocąca wiadomość obudziła uśpione uczucia. Oba wystarczyły, aby na nowo rozpocząć dobrze znaną grę, a starannie poukładane życie zamienić w domino. Jedyne, co musiał zrobić, to pchnąć jedną z płytek, uruchomić ciąg przyczynowo-skutkowy i znów poczuć ten nieprzyjemny ucisk w piersi.

I pchnął, a jakże.


/


Tej nocy również nie zmrużył oka. Wypalił pół paczki czerwonych, wsłuchując się w miarowy oddech śpiącej obok brunetki. Chorobliwa ekscytacja i przerażenie toczyły bój o jego istnienie, na spółkę rozsadzając go od środka. Dłonie drżały niczym u alkoholika, kiedy zatopiony w myślach odpalał kolejnego papierosa od poprzedniego. Usta szeptały, delektując się od wieków niewypowiadanym na głos imieniem.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz