#22 jeszcze tylko miesiąc

55 9 15
                                    

♪ nancy wilson - elevator beat


Rozpacz jest samotna. Druzgocąca. Przewrotna. Własna. I namacalna. Zachęca do zaczerpnięcia kolejnego oddechu. Albo do spadnięcia na samo dno. Palcami ściera spływający po policzku tusz i mimo woli kurczy się w sobie. Jej ciało nie należy już do niej. Nogi drżą wbrew narzuconej woli. Wypita tej nocy niejedna kropla alkoholu szumi w głowie. Mętny uśmiech plącze się po ustach.

Jeden pocałunek pozostawił po sobie milion kawałków. Kolejne zgliszcza. Strawił poczucie bezpieczeństwa. Nie chce jego palców władczo zaciskających się na ramionach. Nie chce mieć przed oczami żadnych triumfujących półuśmiechów. Nie chce słyszeć słów fałszywej troski. Nie chce niczego, co pochodzi od niego. Łudzących gestów, obietnic bez pokrycia, wszechobecnej pustki w oczach.

Wyłącznik nie działa. Dzięki niemu i bardzo wbrew działaniu pastylek. Znów jest małą, bezradną dziewczynką, czułą na każde jego słowo. Marionetką, której kosztem on nigdy nie przestanie się bawić. Bo jutro Adrien zapragnie więcej. I dostanie więcej niż wszystko.

To się kiedyś skończy.

Musi się skończyć.

Nina Welch się skończy.

Wyczerpie się.

Wyparuje.

Będzie wolna.

I Londyn znów będzie taki sam jak dawniej.

Lepszy.

Kciukiem dotyka rozpalonego policzka i przymyka oczy w odpowiedzi na jego palce bezczelnie błądzące w okolicy bioder. Robią to, co zawsze. Frywolnie wślizgują się pod cienki materiał kurtki, ostrożnie wędrują w górę wzdłuż linii kręgosłupa i niepostrzeżenie mącą każdą (nie) rozsądną myśl w jej głowie. Dochodzący gdzieś z oddali odgłos tłuczonego szkła i ciepły dotyk jego dłoni z pozorną czułością muskających jej lodowatą skórę, boleśnie przywracają do rzeczywistości. Zmuszają do odrobienia kolejnej lekcji.

Zrozumienia istoty rzeczy.

Benjamin.

Po jej kręgosłupie przebiega kolejny nieprzyjemny dreszcz. On? Skąd znów on? To podłe, że umysł nie pozostawia jej wyboru. To podłe, że są jednakowo zepsuci. Jakby zlani w jedno. Powoli się odwraca. Nieufnie mruży oczy.

Ledwo wyczuwalny zapach wódki. Resztki nachalnego, nieco zwietrzałego, przesyconego pieprzową nutą DKNY. Ciepły oddech na skórze. I unoszące się w powietrzu poczucie winy. Ta twarz. Pionowa zmarszczka na czole zaburza posągową powierzchowność. Z trudem przełyka ślinę. Patrzy prosto w soczyście zielone tęczówki. Tak hipnotyzujące, że można by wpatrywać się w nie przez całą wieczność.

Tamtego lipcowego popołudnia, kiedy zobaczyła je po raz pierwszy była dzieckiem. I jak to u dzieci bywa, wywołały na jej twarzy jedynie uśmiech politowania. Bo były inne. Patrzyły z wyższością. Z opanowaniem. I zawsze nieufnie przymrużone skrzętnie skrywały każdy sekret ich właściciela. Były taflą jeziora, która wabi swoim nikłym blaskiem, po to tylko, by niespodziewanie rozbłysnąć czymś jeszcze i pociągnąć na samo dno.

I stało się to, co musiało się stać. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i drobnym złośliwościom Adriena zapragnęła ich tak samo, jak ich właściciela. Mając piętnaście lat oddała serce, niespełna siedemnastoletniemu, Benjaminowi Wardowi.

Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz