RETROSPEKCJA
♪ joseph arthur - you are the dark
Zachowawczy uśmiech na jej ustach niewiele znaczy. Tak samo niewiele, co drobne palce kurczowo ściskające jego dłoń. Zupełnie, jakby robiły to w obawie przed tym, że lada moment porzuci ją pośród tłumu. Ta niepewność i towarzyszące jej uwielbienie dla jego osoby są przytłaczające. Dużo bardziej niż radosny, trącący ekscytacją uśmiech. To musi być iluzja. Starannie wystudiowane i tanie odruchy. Puste jak wydmuszka i na domiar złego przesadnie doprawione emocjami.
I choć nie jest w stanie nic na to poradzić, lubi ją taką. Radosną, odrobinę zatroskaną i nieufną wobec otaczającej ją rzeczywistości. Drżącą dziś na samą myśl o jakiejś głupiej niespodziance. Na ustach bruneta wykwita cierpki uśmieszek. Dokładnie w tym samym momencie, w którym jej oczy zaczynają błądzić po pomieszczeniu. Wyraźnie kogoś szukają.
Kogoś.
Levine obojętnie poprawia wygniecioną czarną koszulę i odruchowo przygładza wiecznie pozostające w nieładzie włosy. Po chwili wahania sięga do kieszeni marynarki i wyciąga małe zawiniątko. Odwija czerwony aksamit i wysupłuje nadgryzione przez ząb czasu, drewniane pudełeczko. Długo nie może się zdobyć na to, żeby je otworzyć. Czuje się jak kretyn. Nie, on jest święcie przekonany, że nim jest. A nawet, jeśli nie kretynem, to bez cienia wątpliwości siedemnastoletnim gówniarzem, który wyciąga ręce po coś, co nie należy do niego i nigdy należeć nie będzie. Bo Adrien Levine jest tylko zapasową opcją, która zamiast zrobić krok na przód, bezczynnie analizuje każdy jej gest i zachłannie kradnie każdy przeznaczony dla innego uśmiech.
Metalowy zamek odskakuje. Z zadowoleniem, po raz kolejny, zauważa, że jest zupełnie inny od tego podarowanego przez Warda. Nie ma w nim ani grama aluminium. Wygląda na żywcem wyjęty ostatniego dziesięciolecia dziewiętnastego wieku. Nieszczególnie bogata roślinna ornamentacja. Kilka falistych linii. Ciemne oczko. Czysta secesja. Delikatny materiał niemal parzy go w palce. Z ulgą zamyka pudełko, zawija je i wsuwa do kieszeni.
Właśnie tak.
Nina Welch nigdy go nie dostanie.
Bezwolnie przenosi wzrok na blondyna. Gra rolę życia. Kiedy stoi obok niej, wystrojony niczym stróż w Boże Ciało, czuje się wybornie. Jak chodząca reklama skomercjalizowanych lat osiemdziesiątych. Dumnie wypiętą pierś zdobi własnoręcznie podpisany przez Morrisseya rozciągnięty T-shirt z logiem The Smiths. Ale pierwsze skrzypce w tym duecie i tak grają fabrycznie poprzecierane jeansy. Benjamin Ward nie jest ubrany. On jest przebrany. Przywodzi na myśl owcę idącą na rzeź. Choć, tak dobrze wpisuje się w tłum, to paradoksalnie pasuje do niego jak pięść do nosa. Śnieżnobiałe Conversy dobrze komponują się z jasnym uśmiechem. Zbyt zachowawczym i zdającym się pytać: Jak długo jeszcze?
Kiedy Chloe Moritz zamyka Ninę w ramionach, rzuca jej na ucho kilka krótkich słów i z premedytacją ignorując obecność Warda odciąga na bok, uśmiech natychmiast zamienia się w grymas niezadowolenia, odsłaniając jego prawdziwe, zgorzkniałe oblicze. Benji najpierw odprowadza brunetkę wzrokiem, a potem mrucząc coś pod nosem zaczyna się rozglądać za jakimś dogodnym dla siebie miejscem. Kiedy go nie znajduje, nadąsany przysiada z boku i sięga po cudza szklankę z piwem.
Levine wzdycha na widok poczynań Chloe, która próbuje rozerwać jakoś Ninę. Tej ostatniej nie przekonuje nawet lecący w tle David Bowie. Jakkolwiek sprawia wrażenie zainteresowanej każdym słowem i gestem Moritz, nadal nie odrywa wzroku od wejścia. I chociaż on sam nie może oderwać od niej oczu, to męska lojalność nie pozwala mu na podniesienie tyłka ze schodów, spokojne po nich zejście i obdarzenie jej najbardziej w na świecie godnym politowania uśmiechem. Ta sama powstrzymuje go przed zburzeniem wykreowanej rękami Warda rzeczywistości, choćby i nawet poprzez niewinne złożenie jej życzeń. Każde mu sztywno siedzieć tam, gdzie siedzi już od dobrej godziny i ukradkowo jej się przyglądać. Umysł nie sugeruje niczego, czego nie życzyłby sobie Benjamin Ward.
CZYTASZ
Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINA
RomanceNina Welch nigdy nie przegląda się w oczach innych w obawie przed tym, co mogłaby w nich dostrzec. Adrien Levine unika luster - nie potrzebuje ich, bo przecież doskonale wie, z kim na do czynienia. Nieważne, jak mocno by się starała i tak nie wyjd...