♪ the neighbourhood - staying up
Zegar. Bezdusznie odmierzający każdą sekundę. Chwile. Równające się wieczności. Wiara. Ta sama, której tak zwykło mu brakować. Uśmiech. Dziś trawiący czyjeś wnętrzności. Jej oczy. Ziejące pogardą. Zaślepione nim. Łagodniejące tylko w chwilach, w których Pan Pisarz decyduje się mocniej ścisnąć dłoń dziewczyny. Sposób, w jaki ona splata ich palce. Odrobinę nerwowy. Przepełniony niepewnością. Z pewnością desperacki. Taki cholernie prawdziwy.
To prawda stara jak świat. Londyńska dziewczyna oszalała. I nie ma na tym świecie niczego, co mogłoby odwrócić ten proces. Niczego, co mogłoby przeprogramować jej umysł. Niczego, co kazałoby jej pomyśleć dwa razy, nim zaciśnie pętlę na swojej szyi.
Niczego.
Pan Pisarz powinien zareagować. Cofnąć każde gładkie słówko. Wpaść w furię. Wykrzyczeć jej w twarz całą prawdę o niej samej. Powinien. A zamiast tego podejrzanie szybko przechodzi do porządku dziennego nad każdą z zaserwowanych mu sensacji. Przymyka oko na długi i niewyparzony język małej Julie. Spuszcza zasłonę milczenia na to, co oczywiste. Nie odrywając palącego wzroku od nieproszonego gościa, ostrożnie, jakby w nagrodę, unosi jej dłoń do ust i składa nań pocałunek. Udowadnia, że to ledwie ukłucie, może draśnięcie, a jedno więcej, jedno mniej, nie uczyni mu przecież większej różnicy.
Niewiele trzeba było, by dwoje stanęło ramię w ramię. I tak aż do samego, słodko – gorzkiego końca. Levine zdusiwszy parsknięcie wygodniej rozsiada się w fotelu. Obity aksamitem. Jak uroczo. Ckliwe czułostki pary roku nie robią na nim wrażenia. Uczucie zażenowania jest mu obce. Współczucie zostawił tuż za progiem. Empatia uleciała oknem. Nie to, co satysfakcja. Tej ma pod dostatkiem. Świadomość faktu, że historia nieodżałowanego Benjamina Warda tu i teraz, na jego oczach dobiega końca przyprawia go o przyjemne ciarki.
Wargi Adriena rozciąga kolejny ni to grymas, ni to uśmiech. To wszystko jej wina. Julie Rizzo nigdy nie potrafiła utrzymać języka za zębami. Ach, gdyby wtedy potrafiła oddychać czymś więcej niż tylko nadzieją na małe vice versa. Gdyby potrafiła zapanować nad swoimi wyobrażeniami. Gdyby choć trochę przypominała tę, którą z takim uporem stara się naśladować. Gdyby... Gdyby tak było, sekrety Warda po dziś dzień byłyby bezpieczne. Zwłaszcza te najbrudniejsze. Lecz, czy mogła przypuszczać, że pewnego dnia miłość jej życia znajdzie sposobność, aby odpowiednio je wykorzystać? Nie. Ufną, pacyfistycznie nastawioną do życia Julie Rizzo tamtej nocy zajmowało tylko jedno. Jeden. Adrien Levine. Górę wzięła złość na Benjamina, który zamiast odpuścić sobie całą tę szopkę i dumanie nad zemstą, wolał traktować ją niczym powietrze i pić na umór. O, losie. I pomyśleć, że już wtedy żywiła do niego odrobinę cieplejsze uczucia, tylko nie była skora tego przyznać.
— Zgadzam się.
W odpowiedzi Adrien przestaje wybijać miarowy, irytujący rytm i ściąga brwi.
— Słucham?
Ward wzrusza ramionami. Jego mina jest tak kamienna, że brunet zaczyna żałować, iż nie wymyślił czegoś zabawniejszego.
— Zrobię to, jeśli obaj zgodzimy się, żeby wszystko, co usłyszałeś na mój temat zostało tu, w tych murach.
Tu cię mam!
Przejeżdża palcami po miękkim materiale. Zgodzić się, czy nie zgodzić? Zwolnijmy jeszcze odrobinę... Rozważny dostępne opcje. Chociaż wie, że za wcześnie, by się cieszyć, nie potrafi już skrywać zadowolenia.
CZYTASZ
Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINA
RomanceNina Welch nigdy nie przegląda się w oczach innych w obawie przed tym, co mogłaby w nich dostrzec. Adrien Levine unika luster - nie potrzebuje ich, bo przecież doskonale wie, z kim na do czynienia. Nieważne, jak mocno by się starała i tak nie wyjd...