♪ martin garrix & dean lewis - used to love
Dzisiaj może być inne. Wolne od trosk. Odbierające oddech. Stracone dla każdego poza nią. Dzisiaj będzie inne. Jej własne. (Nie) wyczekiwane. Nowe. Po prostu wspaniałe. Dzisiaj już jest inne. Nowe życie czai się tuż za rogiem. Nie marnuje czasu na rozterki. Nie brudzi niczyich rąk. Kusi.
Najbardziej ją.
Otwiera oczy. Bierze pierwszy nieśmiały oddech. Czy tym właśnie jest wolność? Możliwością decydowania o własnym losie? Nie oglądaniem się wstecz? Szczęściem...? Przekręca się na drugi bok. Zmierzwione włosy, spokojny sen, łagodnie zarysowana linia szczęki. Ależ tak. Z uśmiechem wyciąga dłoń i przesuwa po niej końcami palców. Jest tutaj. W Londynie. W tej małej, ciasnej kawalerce. W naj(nie)właściwszym miejscu dla kogoś jej pokroju. Z nim. I co? Śni najwspanialszy sen swojego życia.
Opiera podbródek na palcach. Stara, dobra Nina jest martwa. Dzisiejsza bezczelnie okrada życie z momentów. Oddycha emocjami. Spala się. Wierzy, że cały świat należy do niej. Bierze przykład z małej Julie. Bo już nigdy więcej nie musi niczego żałować. Bo reputacja to ostatnia rzecz, o którą dba tego ranka. Bo... nieskończoność to przecież nieprzyzwoicie wiele czasu, prawda?
Ostatni rzut oka na spokojną twarz, ostatni nierozważny uśmieszek, ostatni guzik. Bez pośpiechu zsuwa z ramion białą, luźną koszulę. Wstając poprawia cienkie ramiączko. Schyla się i podnosi z podłogi sukienkę. Omiata wzrokiem pomieszczenie. Tonące w bazgrołach biurko. Czarny Gibson podpierający ścianę. Do połowy opróżniona butelka czerwonego wina. Uśmiecha się leciutko. Zrobi to. Ten jeden raz weźmie z niego przykład. Zaskoczy go. Odrobinę egoistycznie. Bardzo po angielsku. Zniknie. I będzie miała ku temu diabelnie dobry powód.
Jednym ruchem rozprawia się z suwakiem. Przymyka oko na kiełkujące w niej poczucie winy. Nie spóźni się. Ba! Przyjdzie wcześniej. Udowodni, że Adrien Levine nie pozbawił jej i tego. Asertywności. Zdrowego rozsądku. Niny w Ninie. Już w tym jej głowa. Zadowolona z siebie prostuje ramiona, muska palcami niesforne kosmyki, przygładza poły sukienki.
Jest gotowa.
Nigdy nie mów nigdy, panno Welch.
— Wymykasz się.
Delikatna chrypa. Zaczepny ton. Bezmiar bezczelności. Przeciągłe westchnięcie. Jak nic wyraz zniecierpliwienia. Szelest tektury. Czyżby postanowił sięgnąć po pierwszego tego ranka papierosa? I ona. Należąca wyłącznie do niej. Obawa. Przed tym, że nie będzie z niej zadowolony. Że potraktuje tak, jak niegdyś zwykł traktować każdą z tamtych. Że nowa Nina Welch w końcu przeciągnie strunę.
Uśmiech zastyga na jej ustach. Zagryza dolną wargę i skromnie spuszcza wzrok. Na tę jedną, króciutką chwilę dawna Nina daje o sobie znać. To nic. Nudziara szybko zostaje uciszona przez tę nową i ni to na znak protestu, ni to niezdecydowania, unosi jedno z ramion. Nie mogąc uwierzyć, jak łatwo dała się przyłapać, wykonuje delikatny obrót, a potem, na widok uroczo zaspanego Adriena, opiera dłonie na biodrach i wymownie zerka na niego spod długich rzęs.
— Miałam dobrego nauczyciela.
Półuśmieszek, lekko zmrużone oczy i błysk, który zwykła oglądać każdego ranka.
Tę bitwę niesamowicie łatwo przegrać.
— Wracaj do łóżka.
Pod wpływem tego władczego tonu jej serce niebezpiecznie przyspiesza. Tylko spokój może cię uratować, Welch. W rzeczy samej. Ale jakim sposobem, kiedy on zamiast tracić czas na subtelności, w najlepsze rozbiera cię wzrokiem? Patrząc mu prosto w oczy, dumnie unosi brodę. To nic, jedno wielkie nic!. Starając się unormować oddech, rzuca z nie mniej śmiertelnym przekonaniem, co przejęciem:
CZYTASZ
Zagubiona w deszczu [ZAKOŃCZONE, NIEWIELKA EDYCJA] | INTO DUST Series #1 NINA
RomanceNina Welch nigdy nie przegląda się w oczach innych w obawie przed tym, co mogłaby w nich dostrzec. Adrien Levine unika luster - nie potrzebuje ich, bo przecież doskonale wie, z kim na do czynienia. Nieważne, jak mocno by się starała i tak nie wyjd...