~18~ Gdzie się podział ten wielki Mafioso co?

581 19 3
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.


(Perspektywa Iana)

/Parking przy torze zaraz po kłótni/

Rose wyglądała na wściekłą, dosłownie kipiała ze złości co w pewnym sensie rozumiałem bo Julius naprawdę źle to rozegrał. Zamiast prosto z mostu powiedzieć ze coś jej grozi on zaczął jej rozkazywać i rozstawiać po kątach jakby był jej ojcem.

Krew mnie po prostu zalała jak to usłyszałem a  dziewczyna zareagowała bardzo podobnie, rozwścieczona uciekła z powrotem do auta a zaraz za nią Carter. 

Po chwili już ich nie było. W moim samochodzie znalazłem się niewiele po niej jednak zanim Maya zajęła miejsce pasażera minęła chwila a pomarańczowa Mazda zdążyła już opuścić parking w towarzystwie krzyków Juliusa. 

Czułem ze moje nastawienie do tego mężczyzny bardzo się zmieni i z pewnością będzie to zmiana na gorsze.

Mniejsza z tym z parkingu wyjechałem może minutę po Rose jednak dziewczyna znikała już w oddali jako mała kropka. Przyspieszyłem lecz za wiele to nie dało, naprawdę nie wiem jak ona to robi ale ja jadąc po piaszczystej drodze mam już setkę na liczniku a niewiele się do niej zbliżyłem. 

Atmosfera w aucie stała się gęstsza, wiem ze Maya nie lubi szybkości jednak innego wyjścia nie miałem a musieliśmy jakoś zatrzymać Rosie. Po chwili jechałem już sto pięćdziesiąt na godzinę, niestety Rose rozwinęła jeszcze większą prędkość. 

A to jakby na to nie patrzeć było martwiące, droga nie jest przystosowana do takich prędkości a emocje które targają dziewczyną na pewno sprawy nie ułatwiają.

Do pewnego momentu miałem jakieś pojęcie o tym co dzieje się z dziewczyną jednak chwila w której Mazda zniknęła za zakrętem wyjeżdżając już z drogi prowadzącej na tor skutecznie mnie od tego odcięła. Ja do pokonania miałem jeszcze dość spory kawałek drogi i kiedy wreszcie dotarłem do jej końca zrozumiałem że doszczętnie straciłem ją z oczu.

Nie miałem pojęcia w którą stronę skręciła a przez prędkość jaką zdążyła rozwinąć była już kilka jak nie kilkanaście kilometrów stąd.

Zatrzymałem się na poboczu a frustracja jaką poczułem sięgnęła zenitu, by rozładować emocje z całej siły uderzyłem w kierownicę. 

Maya wystraszona moim wybuchem aż podskoczyła na siedzeniu. Nie wiem ile długich i ciągnących się w nieskończoność minut czekaliśmy na tego idiotę ale w końcu zza zakrętu wyłonił się krwistoczerwony Bentley. Zaparkował dosłownie przed moją r34 a już po chwili przed moim autem pojawił się sam Julius.

-Zadowolony jesteś z siebie?! -krzyknąłem wysiadając z mojego auta.

Szczerze mówiąc nie miałem zielonego pojęcia dlaczego wszystko co dotyczyło brunetki wywoływało we mnie aż tak skrajne emocje, moje ciało samo ciągnęło by jej pomóc a umysł cały czas chciał wiedzieć co się z nią dzieje.

Na pewno nie jest to tylko chęć pomocy bo z reguły nie robię tego bezinteresownie, możliwe że chcę się najzwyczajniej w świecie odwdzięczyć za pomoc zaraz po wypadku przed jej domem. Ale to również nie wydawało się tym ponieważ już raz jej pomogłem więc teoretycznie przysługi się wyrównały. Miałem więc czyste sumienie co oznacza że powinienem mieć to wszystko gdzieś.

Kolejnym dość logicznym i automatycznie nasuwającym się na myśl rozwiązaniem była Maya, że robię to dla niej jednak podświadomie czułem że to nie tak. Siostra owszem jest jedną z najważniejszych o ile nie najważniejszą osobą w moim życiu i zrobiłbym dla niej wszystko, ale teraz nie robiłem tego dla niej a dla samej Rose.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz