Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Juliusa)
/Piątek, 5 rano, Victoryville/
Nie wiem o której zasnąłem ale wiem ze spałem niewiele. A ten ''sen'' sam w sobie za dużo nie pomógł. Jaki z tego wniosek? Po pierwsze nigdy więcej nie będę spał w samochodzie.
A po drugie lata młodości w których mogłem godzinami siedzieć w aucie i obserwować innych by zbierać informacje mam już zdecydowanie za sobą.
Większość tej pieprzonej nocy spędziłem bezsensownie wgapiając się w ekran komputera. Miałem nadzieje że ktoś się w końcu odezwie i będę mógł znaleźć tego pieprzonego Flleuta.
Przecież ten pierdolony lekarz nie mógł zapaść się do chuja pod ziemię!
Nerwowo zacisnąłem palce na nasadzie nosa czując nie przyjemny ból głowy.
Zdecydowanie mam już dość tej całej sytuacji. Spędziłem lata pracując pod przykrywką a teraz wykańcza mnie coś co teoretycznie nawet nie należy do moich obowiązków.
Boże ile ja bym dał by wrócić do czasów sprzed pracowania dla Platyn, życie wtedy byłoby zdecydowanie łatwiejsze.
Odruchowo spojrzałem na laptopa a moją uwagę przykuła mała świecąca dioda.
Pospiesznie chwyciłem komputer z sąsiedniego fotela i kładąc go na swoich kolanach sprawdziłem skrzynkę odbiorczą w odpowiednim miejscu.
Ktoś naprawdę odpowiedział na moje ogłoszenie.
Z jeszcze większą prędkością niż wcześniej wystukałem wiadomość i z niecierpliwością czekałem na odzew.
Na szczęście osoba po drugiej stronie nie męczyła mnie zbędnym czekaniem. I już po chwili robiłem przelew na konto tamtego typka. Owszem niezbyt mądrze najpierw płacić a później wymagać ale powiedzmy że jestem przyparty do muru przez co nie myślę logicznie.
Mężczyzna potwierdził że pieniądze przeszły a ja wysłałem mu wszystkie dane doktorka jakie tylko znałem. Poza tym do cholery jasnej najlepszy chirurg w mieście nie mógł zniknąć bez śladu!
Wiadomość zwrotna poinformowała mnie że za jakąś godzinę wszystko powinno być gotowe więc by zająć sobie jakoś czas podjechałem do jakiegoś średniej klasy hotelu i wykupiłem sobie w nim dobę.
A to wszystko tylko po to by wziąć gorący prysznic. Kilka minut później byłem już w jednoosobowym pokoju hotelowym i szykowałem się do kąpieli.
Wszystko zajęło mi jakieś dwadzieścia minut, dla pewności sprawdziłem skrzynkę. Ale na moje nieszczęście nadal nic nie przyszło.
Sfrustrowany ruszyłem do auta uprzednio oddając klucze i podjechałem pod jakiś bar który działał dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Chciałem zapchać czymś czas i przy okazji coś zjeść bo dzień zapowiadał się długi i raczej w przyjemności obfitować nie będzie.
Mężczyzna za ladą zdecydowanie nie cieszył się z faktu że przyszedłem o takiej porze i że jednak będzie musiał dzisiaj kogoś obsługiwać ale i tak to zrobił.
Przygotował zamówioną przeze mnie kanapkę i przyjął zapłatę niezbyt ucieszony z braku napiwku.
Chwilę później siedziałem już przy stoliku usilnie wpatrując się w ekran laptopa i jedząc wcześniej wspomnianą kanapkę.
Jedzenie skończyło się równie szybko jak umówiona godzina a ja nadal czekałem. Każda kolejna sekunda i minuta przyprawiała mnie o niepochamowaną chęć rozjebania tego głupiego komputera.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...