Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rose)
Powiedziałam to, naprawdę to zrobiłam.
Wyrzuciłam swoich rodziców z ich własnego domu. Wiem że nikt nigdy w pełni tego nie zrozumie ale musiałam. Chciałam uchronić przed Kalijuszem jak najwięcej swoich bliskich. Dlatego zostałam zmuszona do odsunięcia ich jak najdalej i schowania w najciemniejszym zakątku gdzie jego łapska ich nie dosięgną.
Kiedy wykrzyczałam im że ani trochę nie żartuje udałam się na górę. Było to trudniejsze niż wcześniej ponieważ nie zamierzałam mówić ani matce ani ojcu o tym że nie widzę, gdyby się dowiedzieli mogliby przecież zechcieć się mną opie... Ah nie oszukujmy się nie zrobiliby tego ale i tak nie zamierzam rozpowiadać tego na prawo i lewo.
Teraz czas wydostać moich starszych z domu i bezpiecznie dowieść do Victoryville.
Pytanie tylko jak ja kurwa znajdę odpowiedni kontakt w telefonie?
Oczywiście niby znam go na pamięć ale jak przyjdzie co do czego nie znajdę w nim nic.
W końcu jednak docieram do swojego azylu i tak jak powiedział Ian odnajduję telefon na komodzie.
Jako iż układ aplikacji znałam dobrze to z samym trafieniem do kontaktów problemu nie miałam, pojawił się on dopiero przy wybieraniu tego konkretnego.
Wtedy mnie oświeciło, mogę wyszukać kontakt głosowo.
Jestem pieprzonym geniuszem.
Najpierw skontaktowałam się z jednym z moich ludzi, wyjaśniłam mu o dokładnie ma zrobić i jak dopiąć wszystko na ostatni guzik.
Teraz ta trudniejsza rozmowa.
(Połączenie do: Caspar)
1 sygnał...
2 sygnał...
-Rose? Długo się nie odzywałaś mała. -w słuchawce słyszę jego jak zwykle ciepły głos.
-Cas, przepraszam że mnie tyle nie było. -szepczę. -Wiem że to chujowe bo znowu dzwonie kiedy mam jakiś problem ale ja już naprawdę potrzebuję pomocy. -wzdycham.
Chciałabym się teraz rozpłakać, powiedzieć Casparowi calutką prawdę i wtulić się w jego ramiona jak prawdziwa młodsza siostrzyczka. Ale nie mogę, Julius wyraźnie dał mi do zrozumienia że przyjaźnił się ze mną na polecenie Braci. Oni też mnie zdradzili, też się mną bawili, jak mam im ufać?
-Co się stało malutka? Powiedz mi zrobię wszystko. -zapewnia mnie.
-Moi rodzice zadarli z Trevorem, już to załatwili ale boję się że kiedy Markus się dowie ze jestem ich córką to będzie się nad nimi znęcał. Przekonałam ich żeby wrócili do Victoryville ale będą potrzebować stałej ochrony. -tłumaczę mu na szybko kilkoma kłamstwami.
-Spokojnie maleńka, wszystko załatwię dobrze? Twoi rodzice będą bezpieczni masz moje słowo.
Kiedy myślę ile razy obiecywał mi cokolwiek przez naszą prawie dwuletnią znajomość coś skręca mnie w środku bo wiem że w między czasie mnie oszukiwał.
-Dziękuje Cas. Przyjadą jeszcze w nocy, nie pozwolę im tu zostać ani minuty dłużej.
-Nasi ludzie już będą czekać pod waszym domem.
-Ratujesz mi tyłek Cas.
-Od tego masz braci Rosie. -mówi ciepłym głosem a mi dosłownie łamie się serce.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomantizmDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...