Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Kalijusza)
/Środa około 10/
Dzisiejszego dnia miała się zacząć moja słodka zemsta, nie to chyba złe określenie. Zemsta to za duże słowo dla mnie to bardziej cos w stylu nagrody w końcu dostaje to czego pragnę. Rose nie będzie miała wyboru i to mi się podda.
Na co dzień byłem chłodnym wręcz pozbawionym emocji człowiekiem ale dzisiaj było zupełnie inaczej. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu czułem dziwną ekscytacje a może nawet podniecenie? Zawsze uwielbiałem i nadal uwielbiam mieć władzę, kontrolować wszystko wokół a dzisiaj w końcu miałem ją odzyskać.
Obudziłem się stosunkowo dosyć późno bo o dziewiątej, i tak nie miałem zamiaru iść dzisiaj na zajęcia jednak nawet wtedy kiedy je odpuszczałem, wstawałem wcześniej żeby pozałatwiać sprawy. Których swoją drogą na głowie miałem masę niestety jako zarazem najmłodszy i najmądrzejszy przedstawiciel rodziny pracowałem praktycznie za trzech. Co o ironio przypisywano Markusowi.
Wracając, spać nie mogłem bo coś w środku non stop wracało moje myśli na tory związane z pewną brunetką. Co ciekawsze śniła mi się. Mill mi się śniła, i była taka potulna, taka grzeczna. Dokładnie taka jaką chcę ją uczynić, będzie moją zabawką, ozdobą. Grzecznym pieskiem którego będę zabierał na wystawy i jeszcze na nim zarabiał.
Na samą myśl o tym jak będzie potulnie siedzieć na moich kolanach lub leżeć w moim łóżku zalewa mnie dziwna fala euforii. Moja malutka Mill w końcu znajdzie się we właściwym miejscu u stup prawowitego właściciela.
Nie czekając dłużej poprawiłem rękawy mojej koszuli i zabierając z komody kluczyki od czarnego audi udałem się na podjazd. Prowadząc samochód jedyne co mi chodziło po głowie to myśl że już niedługo nie ja będę siedział na tym miejscu a Mill. Której styl i spokój jazdy urzekł i zafascynował mnie od pierwszej naszej wspólnej przejażdżki.
Jakoś bardzo lubiłem patrzeć na jej skupioną twarz, jej niebieskie tęczówki które z największą uwagą skanowały drogę.
Miałem jeszcze około trzydziestu minut więc na spokojnie dotarłem do celu jeszcze przed czasem. Nie wysiadając z samochodu czekałem aż na horyzoncie pojawi się jedno z aut dziewczyny.
Kiedy jedenasta wybiła a dziewczyny nadal nie było niemalże od razu do mojej głowy spłynęły pomysły w jaki sposób mogę ją za to ukarać. Nieświadomie co chwilę poprawiałem okulary przeciwsłoneczne i sprawdzałem zegarek. Minuty płynęły a dziewczyny nadal nie było.
W końcu nie wytrzymałem spóźniła się już prawie piętnaście minut a ja nie mam zamiaru dalej tak czekać. Dziewczyna bardzo ale to bardzo pożałuje swojej decyzji. Od razu chwyciłem telefon i zadzwoniłem do niej kilka lub nawet kilkanaście razy.
Suka nie odebrała ani razu. Telefon na pewno był włączony bo na sekretarkę trafiałem dopiero po kilku sygnałach.
Oj lepiej żebyś miała jakieś sensowne wytłumaczenie dlaczego cię tu nie ma bo inaczej możesz tragicznie skończyć ten dzień.
Wsiadłem do samochodu mocno i głośno trzaskając drzwiami, po czym niemalże z piskiem opon wyjechałem z parkingu.
Jechałem z straszną prędkością cały czas mocno ściskając kierownicę i zaciskając ze złości zęby.
Nie wiem w ile dojechałem do jej domu ale kiedy przed posesją nie zobaczyłem samochodu poczułem nagłą chęć mordu. Szmata uciekła.
Prawie gniotąc telefon w dłoni zadzwoniłem do Manuela.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...