Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Iana)
Szybko usiadłem na swoim miejscu, zauważyłem ze dziewczyna nie zapięła pasów mimo iż ją o to poprosiłem wiec sam musiałem to zrobić. Z uwagi na to ze zazwyczaj jeżdżę szybko staram się pamiętać o tym by je zapinać i tym razem nie zamierzałem rezygnować z tego przyzwyczajenia.
Kiedy już uporałem się z pasami dziewczyny oraz ze swoimi w końcu mogłem odpalić samochód. Carter jak się okazało załatwił sobie kogoś kto go odwodzie jego własnym autem wiec chociaż tyle dobrego. Po chwili znaleźliśmy się już na drodze.
-Wiesz, naprawdę zdziwiłam się ze to właśnie ty przyjechałeś. Myślałam ze nie możesz na mnie patrzeć a teraz zjawiasz się jak rycerz na białym koniu i ratujesz mnie z opresji. -zachichotała.
Lekko zmarszczyłem brwi na te słowa.
-Śmieszne nie? -zapytała jednak nie oczekując odpowiedzi. -Pytanie po co? Już mi się odwdzięczyłeś za tamten wypadek. Poza tym nie potrafisz nawet na mnie spojrzeć ani porozmawiać.
Kontynuowała swoją wypowiedź.
-Wiesz ze od tamtego wypadku zaprzątasz moje myśli prawie bez przerwy? Myślałam ze jak się schlam to w końcu uwolnię swój umysł od ciebie ale jak widać nawet po pijaku tam siedzisz. -wskazała na swoją głowę.
Jej słowa układały się w mojej głowie i szczerze mówiąc wydaje mi się ze na trzeźwo by mi tego nie powiedziała. Chociaż jak na osobę po alkoholu brzmi ona dosyć trzeźwo, nie miesza słów ani nawet nie bełkocze.
Składa zdania tak jak wcześniej dodatkowo mówi naprawdę płynnie i z sensem. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem osoby która tak dobrze wygląda po takiej ilości alkoholu. Bo z tego co mówił Carter mimo iż zamawiała w większości słabe drinki to i tak wypiła dosyć dużo, oczywiście będąc na dworze mogła otrzeźwieć ale chyba nie do tego stopnia, poza tym na koniec dobiła się kolejnymi dwoma drinkami.
-Ty pewnie nie pamiętasz ale strasznie się o ciebie martwiłam. Wtedy jak wyciągnęłam cię z auta czułam ze zrobię wszystko żebyś tylko nie umarł. Strasznie wtedy ryczałam, od ponad dwóch pierdolonych lat tak nie płakałam. A przecież jesteś zupełnie obcym człowiekiem.
Nie wiem czy tłumaczyła to wszystko mi czy po prostu przypominała sobie wspomnienia we własnej głowie.
-Trzymałam twoja głowę na kolanach i patrzyłam ci w oczy, a ty prosiłeś żebym została. Wiec zostałam do tego stopnia ze ratownicy nie mogli do mnie dotrzeć, nawet nie chciałam cię im oddać. A potem ten sen on wszystko zniszczył.
Ostatnie zdanie powiedziała z autentycznym smutkiem.
-Przez niego nie możesz na mnie patrzeć... Tak naprawdę to nawet nie wiem czemu ci to wtedy powiedziałem. Potem jeszcze Julius powiedział ze siedziałeś ze mną i Mayą, myślałam ze może wszystko wróci do normy ze porozmawiamy że mi wybaczysz. Naprawdę chciałam wszystko naprawić ale nie potrafiłam się odezwać ty też tego nie zrobiłeś.
Kątem oka zobaczyłem jak pochyla głowę, zupełnie jakby czuła wstyd.
-Bolało i nadal boli. Potem nawet nie wchodziłeś do rezydencji. To też bolało chociaż nawet nie wiem czemu, ja cię nie znam ty mnie nie znasz, jesteśmy dla siebie nikim a ja nie wiedzieć czemu w pewnym sensie się do ciebie przywiązałam.
W aucie zapadła chwila ciszy a do mnie powoli docierał sens jej słów. Jak widać nie tylko ja od prawie miesiąca myślę tylko o niej. Ona też tak ma, i powiem szczerze, kiedy mówiła o tym jak ją bolała ta sytuacja to ja wiedziałem aż za dobrze o czym mówiła.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...